niedziela, 30 sierpnia 2009

5. ,,Kto ma olej w głowie, temu dość po słowie''

Salazar zaczynał już żałować, że pokazał Rowenie swoją rodzinną bibliotekę, bo kiedy tylko by do niej nie zajrzał, zawsze ją w niej spotykał. Z nudów już sam spędzał tam swój wolny czas, towarzysząc dziewczynie w nauce. A był tak znużony patrzeniem na półki pełne książek, że brał jakieś do ręki i czytał razem z nią. I chociaż miał już tej biblioteki serdecznie dosyć, siedział tak i, czytając, nie dostrzegał korzyści, jakie się z tym wiązały. Stawał się coraz bogatszy nie tylko w złoto, ale i wiedzę. Tak mijały im dni, tygodnie, miesiące…

Trzy miesiące po przyjeździe do Either Rowena zauważyła ze śmiechem pewną poprawę w zachowaniu Salazara.
- Jesteś teraz innym człowiekiem, niż wtedy, kiedy cię poznałam. Całkowicie się zmieniłeś – powiedziała z uznaniem. – Biblioteka dobrze na ciebie działa.
Salazar tylko wzruszył ramionami. Pogrążony był w lekturze jakiejś książki oprawionej w brązową skórę. Wyglądał na bardzo skupionego. O wiele bardziej, niż niejednokrotnie Rowena wciągnięta w kolejne tomy, które pochłaniała. Odezwał się dopiero po chwili:
- Skąd u ciebie te całe ambicje i miłość do książek? Uczysz się całe dotychczasowe życie. Nie chciałaś kiedyś coś zmienić? Wyrwać się z tej klatki, w której trzyma cię matka, posmakować prawdziwego życia?  
- Tak już zostałam wychowana – odpowiedziała Rowena. – Gdybyś musiał żyć w rozpadającej się chacie na skraju lasu, też miałbyś zupełnie inne wartości. Ja nie doświadczyłam przyjęć, wytwornych kolacji, dostatniego życia… Jeśli się czegoś nie pozna, to się za tym nie tęskni. Tobie zawsze wszyscy pobłażali. A ja nauczyłam się, że takich jak ty należy trzymać krótko, bo później wyrosną na złych czarnoksiężników i morderców.
- Czyli takie masz o mnie zdanie – stwierdził z rozbawieniem w głosie Salazar, choć w sercu go to bardzo zabolało. – Dobrze wiedzieć.
Rowena popatrzyła na niego zupełnie jak jej matka, kiedy panicz Slytherin drwił sobie ze sławnych praw wielkich czarodziejów podczas jej lekcji.
- Gdyby tak było, nie chciałabym z tobą rozmawiać – odparła. – Jeszcze wyjdzie z ciebie naprawdę dobry człowiek, tylko potrzebujesz kogoś, kto cię poprowadzi.
Salazar uśmiechnął się tajemniczo na jej słowa i odłożył książkę na bok.
- Otóż to – szybko podjął temat. – Obserwowałem cię przed długi czas, od samego początku, gdy się tu zjawiłaś. Zastanawiałem się już od dawna… Nawet zapytałem ojca, jak dużo istnieje czarodziejskich rodzin, a on odpowiedział, że całkiem sporo, ale wszyscy kryją się przed mugolami.
Rowena uniosła wysoko brwi.
- A co ma piernik do wiatraka? – Spytała zadziwiona.
- Bardzo dużo, jeśli tylko zgodzisz się mnie pomóc – odrzekł Slytherin. – Nie możemy przecież pozwolić, żeby mugole nas zdominowali i abyśmy żyli jak szczury w rynsztoku.
Rowenie co raz bardziej nie podobały się jego słowa, co jeszcze spotęgował wyraz twarzy młodzieńca. Slytherin uśmiechał się teraz tak, jakby zwariował, a jego oczy lśniły niezdrowym blaskiem.
- Jeśli myślisz, że pomogę ci jakoś zapanować nad nie magicznymi, to możesz sobie mnie wybić z głowy – oburzyła się.
Salazar zaśmiał się ponuro.  
- Daj mi dokończyć. Jest wiele dzieci, które tracą swoje magiczne moce, bo nie ma kto ich rozwinąć i dobrze nimi pokierować. Dlatego wpadłem na pomysł założenia szkoły magii, gdzie moglibyśmy trenować młodych na czarodziejów. Oczywiście, tylko tych wybranych, którzy nie są zatwardziałymi mugolami.
Rowena polowi uśmiechnęła się. Zupełnie nie spodziewała się, że Salazar powie kiedyś coś tak inteligentnego. Pomysł był… genialny! Owszem, sama kiedyś myślała o czymś podobnym, aczkolwiek na nieco mniejszą skalę… Częściej w jej głowie pojawiała się wizja czegoś w rodzaju tajnych spotkań złożonych z małych grupek. Nigdy nie pomyślała o czymś tak śmiałym, jak prawdziwa szkoła magii.
- No wiesz, to jest pomysł – odrzekła. - Kto ma olej w głowie, temu dość po słowie. Nigdy bym nie przypuszczała, że wpadniesz na tak szlachetny i cudowny pomysł.
Salazar wypiął dumnie pierś, ujął rękę Roweny i musnął ją ustami.
- Te słowa w twoich ustach wiele dla mnie znaczą, wielmożna pani – powiedział, na co Rowena zaśmiała się. – Więc zgadzasz się?
Dziewczyna pokiwała głową. Po raz pierwszy ujrzała w swym życiu światełko. Wiedziała, że zmierza już w konkretnym celu, a droga, którą wcześniej spowijała gęsta mgła, była doskonale widoczna.
- Więc jest już nas dwoje – dodał Slytherin po chwili namysłu. – Z pieniędzmi mojego ojca, z naszymi magicznymi mocami i twoją inteligencją moglibyśmy wybudować wspaniały zamek. Możemy wyruszać choćby zaraz.
Rowena znów się roześmiała. Salazar powrócił do swego zwyczajnego optymizmu i dziecięcej naiwności, jednak dziewczyna nie miała ani siły, ani chęci, by się na niego o to gniewać.
- Coś taki narwany, musimy to bardzo dokładnie przemyśleć – powiedziała. – Na przykład, gdzie zbudujemy tę szkołę, czy ludzie będą chcieli posyłać tam swoje dzieci… A co, jeśli nie?
- Dlaczego jesteś taką pesymistką? – Zapytał, a uśmiech zniknął z jego wąskich warg. – Jeśli nie będą chcieli, to jakoś ich przekonamy. Opatrzymy zamek potężnymi zaklęciami, żeby żaden mugol go nie odnalazł. Wiesz, ja osobiście proponuję Szkocję. Jest tam dużo lasów, są góry… Większa dyskrecja niż tu, w Anglii.
Na ten pomysł Rowena nieco skrzywiła się. Ta kraina nie budziła w niej zbyt przyjemnych wspomnień, zwłaszcza, że jej rodzina, która przegnała jej matkę wciąż mogła tam żyć.
- Wiesz… Ja pochodzę ze Szkocji – mruknęła.
- Tym lepiej – ucieszył się Slytherin.
- Nie rozumiesz – jej głos zadrżał nieco. – Tam mają po prostu chyba większe uprzedzenia do czarodziejów, bo jest ich chyba więcej, niż tu. Owszem, jest większe prawdopodobieństwo, że szkoła stanie się bardziej popularna, ale istnieje również ogromna szansa, że nas tam odkryją. Nie znam się na magii tak, jak moja matka.
- To się poznasz – odparł Salazar, ściskając delikatnie jej dłoń, aby dodać dziewczynie otuchy. – Masz tu książki, masz różdżkę, więc używaj magii, ile ci się podoba. A ja teraz muszę coś załatwić…
Wstał od stołu i, zanim Rowena otworzyła usta, był już za drzwiami. Wyciągnęła różdżkę, wpatrzyła się w nią uważnie, ale się zawahała. Matka zabroniła jej używać magii w domu pana Slytherina. Choć z drugiej strony… Nie powinna spowodować tu większych szkód. Na wszelki wypadek postanowiła poćwiczyć w lesie. Wyciągnęła z torby kawałek szarego, starego pergaminu i spisała listę zaklęć z książki. Wstała, odłożyła wszystkie dzieła na miejsce i poszła do lasu.

Zapuściła się dość głęboko w las, żeby nikt jej nie usłyszał ani nie zobaczył. Bardziej niż matki czy ojca Salazara obawiała się mugoli, którzy mogli przez przypadek zauważyć to, co robi, a wtedy pomysł młodego Slytherina mogli włożyć między baśnie. Dlatego pierwsze, co zrobiła, to rozejrzała się uważnie dookoła. Las jednak był tu tak gęsty, że nawet, jeśli jakiś mugol mógłby się tu zagubić, nigdy by jej nie zobaczył. Więc Rowena wypowiedziała pierwsze zaklęcie:
- Engorgio!
Wycelowała różdżką w szary, pokryty mchem kamień, który powiększył się trzykrotnie.
- Avis – tym razem dzięki temu zaklęciu, pojawiły się małe, niebieskie, rozćwierkane ptaszki.
Rowena ćwiczyła jeszcze przez kilka minut, aż doszła do końca listy. Widniało tam podejrzanie brzmiące zaklęcie. Wiedziała, że postępowała nierozsądnie, wypowiadając formułki, których nie znała, jednak tak jej było spieszno wypróbować nowe zaklęcia, że nie było już czasu, aby się dowiedzieć, co tak naprawdę wyczaruje, kiedy je wypowie. Dziewczyna wycelowała różdżką w trawę i zawołała:
- Serpensortia!
Ku jej przerażeniu z różdżki wystrzelił ogromny, czarny wąż, który skręcił się obrzydliwie w powietrzu i upadł z głuchym łomotem na ściółkę. Rowena wrzasnęła ze strachu i odskoczyła do tyłu, ponieważ gad odwrócił ogromny, lśniący łeb w jej stronę i wystawił język. Młoda czarodziejka widziała w jego ślepiach tak porażającą pewność, że cofnęła się kilka kroków, ale nie zauważyła kamienia, który uprzednio powiększyła i potknęła się o niego, czego skutkiem był upadek.  
Wąż ruszył w jej stronę, groźnie na nią łypiąc. Serce Roweny o mało nie wyskoczyło z jej piersi. Różdżka wypadła jej z ręki i potoczyła się gdzieś w krzaki, więc nie mogła się bronić. Była już przygotowana na pewną śmierć.

Ale pomoc nadeszła chwilę potem, kiedy wąż był już bardzo blisko niej. Rowena usłyszała jakiś syk, przeraźliwy charkot i dziwne prychanie. Odwróciła głowę i zobaczyła Salazara, stojącego kilka kroków od niej, wpatrzonego w węża. To on wydawał te dziwne odgłosy, a co było jeszcze bardziej zdumiewające, wąż go słuchał. Kiedy Slytherin umilkł, gad odpełzł w krzaki.
- Accio – Salazar spokojnie wypowiedział zaklęcie, a różdżka Roweny podleciała do jego ręki.
- Następnym razem lepiej dokładniej przeczytaj, do czego służą czarno magiczne zaklęcia – poradził, pomagając jej wstać.
- Co to było? – Wyjąkała dziewczyna, otrzepując szatę. Wzięła od Slytherina swoją różdżkę, podczas gdy on chował właśnie do kieszeni swoją. – Dlaczego on cię posłuchał? Ten wąż…
- Bo jestem wężousty – wyjaśnił Salazar.
- Co jesteś? – Zapytała.
- Potrafię rozmawiać z wężami ich językiem – odparł Slytherin, nawet nie próbując ukryć dumy. Poczuł się o wiele pewniej, ponieważ udało mu się zrobić na Rowenie wrażenie. Dziewczyna wciąż bardzo go pociągała, jednak zdążył się już dawno zorientować, że nie zdobędzie jej dawnymi metodami. Ale to właściwie jeszcze bardziej go zachęcało. Pierwszy raz musiał się naprawdę wysilić, aby upolować tę łanię. Bo jaką ma satysfakcję myśliwy z tego, że zwierzyna sama da się złapać w jego sidła?
Rowena przewróciła teatralnie oczami. Była rozdrażniona i wściekła na samą siebie, że tak idiotycznie pozwoliła zapędzić się w kozi róg i utracić różdżkę.
- Zdążyłam się zorientować – zadrwiła. – Chodźmy stąd, na dziś mam dosyć ćwiczeń.
Chwyciła Salazara za rękaw i szybkim krokiem oddaliła się od tego miejsca. Jeszcze nigdy nie obawiała się tak o swoje życie, jak podczas tego ataku węża, którego sama wyczarowała. Postanowiła dostosować się do rad Slytherina, ale postanowiła też sprawdzić w jakiejś książce, co dokładniej znaczy słowo wężousty. Młody dziedzic zaś pierwszy raz od wielu tygodni poczuł się prawdziwym zwycięzcą. Posunął się już o krok dalej w swoim planie – Rowena ściskała jego rękę, a on zachował się jak prawdziwy, mężny rycerz. Ocalił swej damie serca życie, a ona już zawsze będzie musiała być mu za to wdzięczna. Oczekiwał więc sowitej nagrody.

~*~


I oto ostatni podczas tych wakacji rozdział. Następny będzie już w roku szkolnym, niestety. Nie rozpisuję się już, bo przed nowym semestrem mam mnóstwo roboty na innych blogach. Dedykacja dla Groszka :* 

25 komentarzy:

  1. Fajny rozdział.Ciekawe czy pomysł z założeniem szkoły dla czarodziejów się powiedzie? Czekam na next.Pozdrawiam.

    ~Olka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adres bloga brzmi "czwórka hogwartu" więc muszą założyć szkołę, bo by nie byli wtedy jego czwórką xD

      Usuń
  2. DRUGA!! xDD

    ~Nadine

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział świetny, mam nadzieję, że ten pomysł ze szkoła wypali. xD No, w każdym bądź razie u Rowling wypalił. xD I Rowena odkrywa nowe zdolności panicza Salazara. Robi się ciekawie. Nie mogę się tylko doczekać, kiedy spotka się cała Czwórka.
      Pozdrawiam ;**

      ~Nadine

      Usuń
    2. Tak, ale zanim się wszyscy czworo spotkają, będzie się działo. Właśnie wczoraj musiałam zacząć pisać ten rozdział, bo bym później się nie wyrobiła... a jak wiadomo, najlepsza w te klocki nie jestem xD

      Usuń
  3. Powiem tylko jedno słowo - niesamowite! Twoje opowiadanie jest wprost nieziemskie, jeszcze nigdy nie trafiłam na historię o założycielach Hogwartu! Piszesz tak, że czytelnik zaraz się wciąga i nawet nie wie kiedy, co jest ogromnym plusem. Wspaniale opisujesz wszelkie zdarzenia, opowiedziałaś jak spotkali się założyciele... To dopiero 5 notek, a dowiedziałam się z nich mnóstwo rzeczy. Ciekawa jestem tylko kiedy Rowena i Salazar spotkają na swojej drodze Helgę i Godryka... I ten fragment o złocie obiecanym przez ojca Grety...
    mogłabym liczyć na poinformowanie mnie o nowym odcinku? Bardzo, ale to bardzo bym cię o to prosiła!
    mort.blog.onet.pl

    ~Clara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm. Nieco przesadziłaś z tą nieziemskością, bo są opowiadania o niebo od moich lepsze. Jestem okropną egositką, mimo że mam młodszego brata, ale i tak potrafię to dostrzec. Ale oczywiście, będę Cię informować xD

      Usuń
  4. Hmm, jak zawsze fajna notka !! xD Nie przypuszczałam, że ten mały wkurzający smarkacz potrafi wymyślić coś tak inteligentnego. No i fajnie =) czekam na next

    ~W.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Nawet gnojkom zdarzają się takie dobre pomysły xD

      Usuń
  5. Jaki bohater z tego Salazara ;D A jak spotkają się w czwórkę to będzie jeszcze ciekawiej ;D
    [unattainablle]

    ~Clumsy

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiedz mi tylko jedną rzecz skoro, jak to ujęłaś " nawet gnojek może wymyślić coś mądrego" to czemu do jasnej ciasnej ( ! ) mały Lord S. zgrywa takiego debila ??????!!!!!!!!

    ~W.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie poinformowałaś mnie
    I to wielki ;D.

    Kiedy oni we czwórkę się spoktają ?

    ~Silene

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry. Zapomniałam xD Mam 4 blogi i każdy chce na coś innego. Już mi się miesza to wszystko xD

      Usuń
  8. Zawiodłaś mnie to rozdziałem, aczkolwiek fajny moment z wężem. Pozdrawiam xD

    ~carmen37

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, musiałam dać w końcu jakiś moment z wężem xD Bo by to nie było po Ślizgońsku, gdyby Salazar nie wyjawił swojego talentu xD

      Usuń
  9. Tamten nagłowek podaobał mi się bardziej^^

    ~kaktusica xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale zgłosiłam się do ocen i musiałam coś zmienić xD

      Usuń
  10. Ten też jest fajny ^^
    Szkoda,że jestem takim debilem bo ciacho z niego jest xD

    ~Clumsy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo groźne ciacho. Chociaż dla mnie za bardzo Malfoyowaty xD

      Usuń
  11. Czy ja wiem ^^ A kto to w ogóle jest ? To jakiś aktor, czy kto xD ( chodzi mi o zdjęcie ;p)

    ~Clumsy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam aktora, ale wiem, że grał w "Dynastii Tudorów" Henryka xD

      Usuń
  12. hehe, najbardziej podoba mi się ostatnia notka ;] zajejbista ;D
    moglabyś mnie informować o nowych notkach? na czwórce, Selene i siostrzenicy? zbiorowe zamówienie xD 1593179

    ~kicysława

    OdpowiedzUsuń