Zaplanowali to bardzo dokładnie. Całymi
godzinami siedzieli w bibliotece, wertując różne książki i nakreślone ręcznie
teksty. Ich plan był bardzo naiwny i niedopracowany, niemniej jednak para szesnastolatków
sądziła, że złapali Boga za nogi. Mieli złoto Salazara, mądrość Roweny i
nadzieję, że wszystko pójdzie po ich myśli.
- Wiele z tych książek by nam się
przydało – mruknął Salazar, przeglądając jakiś wielki tom. Przez cały czas
bawił się pierścieniem, znajdującym się na jego środkowym palcu. – Ale jak to
wszystko zabrać. Nawet dwa konie tego nie uniosą. Musielibyśmy zabrać wóz, a
przez to będzie nam się ciężej przemieszczać.
Rowena zaśmiała się
i wyciągnęła z kieszeni różdżkę. Młody Slytherin był bardzo inteligentnym
czarodziejem, jednak czasami myślał zupełnie tak, jak mugole, którymi tak
bardzo się brzydził.
- Znam takie małe zaklęcie – zaczęła i
położyła na wypolerowanym stole swoją starą torbę, z którą się nie rozstawała.
– Ingentis*
Nic się nie stało.
Przynajmniej tak myślał Salazar, który parsknął śmiechem w bardzo złośliwy,
nieprzyjemny sposób. Jednak dziewczyna nawet się nie skrzywiła na ten dźwięk.
- Chyba trochę ci nie wyszło – mruknął
młodzieniec, krzyżując ręce na piersiach.
- Daj mi te cztery książki – poprosiła
Rowena, wskazując na najbliższą półkę pełną wypolerowanych, oprawionych w skórę
tomów.
Slytherin zrobił,
co kazała, choć minę miał bardzo niepewną. Dziewczyna włożyła do torby najpierw
jedną książkę, potem drugą i trzecią… gdy włożyła bez najmniejszego problemu
czwartą, oczy Slytherina rozszerzyły się ze zdziwienia.
- Jak to zrobiłaś? – Spytał, analizując
w głowie to, co zobaczył. Zupełnie tak, jakby pierwszy raz ujrzał magię.
- To zaklęcie zmniejszająco-zwiększające
– odpowiedziała. – Do małej torby mogę włożyć wszystko, co zechcę. Dzięki niemu
torba nie jest także cięższa, to bardzo praktyczne.
Salazar podniósł
torbę. Faktycznie. Nie była tak ciężka, jak mu się wydawało. Wręcz przeciwnie,
prawie nic nie ważyła. Slytherin uśmiechnął się z zadowoleniem, jakby to on wpadł
na pomysł zaklęcia zmniejszająco-zwiększającego. Ich problemy związane z
transportem istotnych, acz ciężkich i nieporęcznych przedmiotów w jednej chwili
zniknęły.
- Czyli możemy wyruszyć wcześniej, niż
planowaliśmy – ucieszył się.
Zaczął zdejmować z
półek książki i wkładać do torby. Był pełen zapału, a w domu nic go nie
trzymało. Tak naprawdę nie miał ani z matką, ani z ojcem zbyt dobrych relacji,
był po prostu ich synem, który musiał zdobywać wykształcenie, a kiedy przyjdzie
odpowiednia pora, poślubić jakąś równie bogatą i zmanierowaną pannę z dobrego
domu, której prawdopodobnie nigdy nie pokocha, a będzie musiał znosić ją przez
całe lata z nadzieją, że pewnego razu cierpienie związane z nieudanym
małżeństwem złagodzą ciepłe ramiona kochanki i jej chętne, rozłożone nogi. Rowena
natomiast zasmuciła się trochę na wieść, że najprawdopodobniej prędzej wyruszą.
Zżyła się z mieszkańcami tego dworu, a wygodne życie bardzo jej odpowiadało, z
niechęcią myślała o powrocie do sypiania na zimnym, twardym sienniku pod
postrzępionym, starym kocem, o trudach podróży i nieprzyjemnej, chłodnej,
deszczowej angielskiej pogodzie. No i nie chciała jeszcze rozstawać się z
matką. Przez te wszystkie lata mogły liczyć tylko na siebie, serce jej
krwawiło, kiedy myślała o pożegnaniu, jednak nie chciała, aby Salazar zauważył,
że zaczęła się wahać.
- Nie lepiej będzie trzymać się planu?
– Zaproponowała, siląc się na obojętność, choć w oczach młodzieńca już zapaliły
się podejrzliwe iskierki. – Nie chcę się jeszcze rozstawać z matką.
Slytherin wepchnął
do torby bez żadnego wysiłku czternastą książkę.
- Ile ty masz lat? – Zadrwił. – Dziewczęta
w twoim wieku już są dawno po ślubie, a ty nadal trzymasz się spódnicy mamusi?
Przecież jesteś już dorosła.
Zaśmiał się cicho pod
nosem. Nawet nie próbował jej zrozumieć. Mimo że towarzystwo dziewczyny bardzo
go zmieniło, wciąż pełen był ignorancji i pustej wyniosłości, które były
efektem szesnastu lat ciągłego pobłażania. Od kiedy tylko nauczył się chodzić,
matka wmawiała mu, że jest Małym Księciem, który pewnego dnia odziedziczy
bajeczną fortunę ojca, co czyniło go lepszym od każdego. Jednak Rowena nie dała
się tak łatwo zbić z tropu. Już dawno przestała zwracać uwagę na to, co przy
nim mówi, dlatego natychmiast mu się odgryzła:
- Gdybyś był prawdziwym mężczyzną, już
dawno spełniłbyś oczekiwania swego ojca i znalazł kobietę, która dałaby ci
syna, ale ty nadal wolisz gzić się z mugolskimi dziewkami jak wieśniak.
Brwi jej drgnęły, a
Rowena wstała i wydęła wargi. Była przekonana, że te słowa dotknął Salazara i
sprawią, że ten ryknie na nią, ile tylko sił w płucach, jednak się pomyliła.
- Nie denerwuj się – zawołał za nią,
kiedy zmierzała już ku drzwiom swym dumnym, energicznym krokiem. – Jeśli cię to
zbawi, to wyruszymy za tydzień.
Rowena zatrzymała
się i zrobiła minę tak wyniosłą, na jaką ją było stać.
- Nie – zaprotestowała. – Możemy ruszać
nawet jutro, skoro tak zadecydowałeś. Idę się pakować.
Wzięła od
Slytherina pełną ksiąg torbę i opuściła bibliotekę. Już bez problemów trafiała
do swojej sypialni. Przez całą drogę zastanawiała się, co stanie się z jej
matką, kiedy ona i Salazar po prostu znikną. Wtedy Anastasia nie miałaby już
kogo nauczać, chyba że młodszą siostrę Małego Księcia, która była jeszcze na tyle
mała, że nie potrafiła ani pisać, ani czytać. Ba, mała, słodka Tekla nie
potrafiła nawet mówić.
Ale Rowena musiała myśleć o właśnie
takich dziewczynkach jak ona. Dzieci muszą uczyć się magii w profesjonalnych
szkołach, a nie w domu po nocach, w tajemnicy przed ludźmi z wioski. To nie
były dobre czasy dla czarownic i czarodziejów, ale właśnie teraz powinno
powstać miejsce, w którym ludzie tacy jak ona czy Salazar mogliby poczuć się
naprawdę swobodnie, a ich talenty nie byłyby już przekleństwem zesłanym przez
Szatana, a darem ofiarowanym przez Boga.
Rowena weszła do sypialni, którą jej
przydzielono i zaczęła pakować wszystkie swoje rzeczy do torby. Przyszło jej do
głowy, że mogłaby zatrudnić swoją matkę jako nauczycielkę, kiedy tylko uda im
się znaleźć odpowiednie miejsce i chętnych do nauki. Gdzieś w tył głowy
ugodziła ją okropna myśl. A jeśli pomysł
z założeniem szkoły nie przyniesie oczekiwanych rezultatów? Jeśli ludzie będą tak strasznie się bać
zdemaskowania, że zrezygnują z kształcenia dzieci?
Trzeba myśleć pozytywnie, pomyślała Rowena,
wpychając do torby drugą i ostatnią zarazem parę butów. Rozejrzała się po
pokoju w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby się jej jeszcze przydać. Piękne,
ręcznie tkane poduszki, bajecznie drogie narzuty, drogocenne naczynia… Której z
tych rzeczy młoda czarownica mogłaby potrzebować podczas męczącej, trudnej
podróży do nikąd? Tak naprawdę nie wiedzieli, gdzie mają się udać, mieli
jedynie zarys planu. Dopiero teraz, kiedy Rowena stała pośrodku pięknie
urządzonej sypialni zdała sobie sprawę z tego, jak proste były ich przemyślenia
w odniesieniu do rzeczywistości. Kiedy nadejdzie prawdziwe zagrożenie, nie
pomogą im nawet czary, ale wszystko było już gotowe. Nie mogli się wycofać. Gdy
doszła do wniosku, że wszystko już zostało spakowane, napisała na kartce
pergaminu wiadomość dla matki i zostawiła ją na stoliku w otoczeniu nowych
świec.
Słońce już dawno schowało się za
horyzontem, ale Rowena nadal nieprzerwanie studiowała bardzo niedokładną mapę
Szkocji. Zdawała sobie sprawę z tego, że jest utalentowaną czarownicą, niemniej
jednak wciąż zbyt mało umiała i miała niewielkie doświadczenie, co wywoływało w
niej paraliżujący strach. Nagle rozległo się ciche pukanie do drzwi. Dziewczyna
wepchnęła butem swoją torbę pod łóżko i przywołała na twarz sztuczny uśmiech,
ale okazało się, że to tylko Salazar zażyczył sobie ją odwiedzić.
- Widzę, że nie żartowałaś – mruknął,
patrząc na otwartą, całkiem pustą szafę.
Rowena natychmiast
wstała i zamknęła drzwiczki na wypadek, gdyby i matce zebrało się na wieczorne odwiedziny.
- Oczywiście, że nie. Spakowałam się i
tobie też bym radziła to zrobić, zanim nasze zachowanie wyda się zbyt
podejrzane – odpowiedziała z ostrym wyrazem twarzy, choć w środku poczuła
ukłucie wyrzutów sumienia, że tak niegrzecznie dziś go potraktowała.
Salazar usiadł na
krześle przy stole. Nie wyglądał tak, jakby się przejął jej słowami, chociaż w
duszy w pewien sposób bolało go, że Rowena tak źle o nim myśli. Nie, żeby to,
co mu rzekła nie było prawdą. I to go właśnie najbardziej gryzło, jednak nie
mógł zmienić przeszłości, która zresztą i tak bardzo mu odpowiadała.
- Jestem gotowy od trzech dni –
oznajmił z dumą. – Ale musiałem teraz zrobić to od nowa, urzynając tego twojego
zaklęcia.
Rowena zaśmiała się
cicho, lecz naprawdę czuła, jakby ogromna kula lodu opadła jej na dno żołądka. Z
jednej strony poczuła się mile połechtana, że Salazar był gotów przyznać, iż
nie słyszał o jakimś zaklęciu, które było doskonale znane młodej Ravenclaw. Z
drugiej strony zaś maleńki płomyczek nadziei został brutalnie zdmuchnięty przez
słowa jej towarzysza. Do tej pory wciąż w pewien sposób łudziła się, że zostaną
w tym zamku jeszcze jeden dzień dłużej.
- Wychodzisz już? –
Zapytała po chwili. – Bo ja chciałabym jeszcze odwiedzić matkę. No wiesz… Zanim
wyruszymy w podróż.
Salazar wzruszył tylko
ramionami, choć poczuł się nagle zepchnięty na boczny tor. Nienawidził tego
uczucia, gdyż od zawsze był przekonany o swojej cudowności.
- Mogę odejść – mruknął niezadowolony.
Widząc naglące
spojrzenie Roweny wstał i powoli opuścił komnatę, a dziewczyna podążyła za nim
i zamknęła drzwi. Bez pukania nacisnęła klamkę do pokoju Anastasii i zajrzała
do środka. Jej matka spała już od dawna. Długie, grube kotary przysłaniały
wysokie, dziwaczne okna, a w całej sypialni panował mrok. Rowena wemknęła się na
palcach do środka i usiadła na brzegu łóżka, które skrzypnęło cichutko. Przez
moment patrzyła na spokojną twarz matki, świadoma, że może jej już nigdy nie
ujrzeć.
*
Słońce nie myślało jeszcze o wstaniu,
kiedy dziewczyna została brutalnie obudzona przez Salazara. Wrzasnęłaby z
przerażenia, gdyby ten nie zakrył jej zapobiegawczo ust dłonią. Rowena nie była
przyzwyczajona do tego, że do jej komnaty wchodził bez zaproszenia mężczyzna,
nawet, gdy był to Salazar Slytherin, z którym spędzi najprawdopodobniej
najbliższe miesiące sam na sam. Odtrąciła jego rękę i niemal wyskoczyła z
łóżka. Młodzieniec naiwnie miał nadzieję, że czarownica będzie odziana jedynie
w nocną koszulę, jednak ta położyła się spać w ubraniach, jakby podejrzewała,
że dziedzic odwiedzi ją nad ranem. Rowena podeszła do okna i wyjrzała przez
nie. Niebo było równie czarne, jak w środku nocy, a gwiazdy lśniły na nim prawie
tak mocno jak wieczorem, choć nad horyzontem widniały już fioletowe ślady
szybko nadchodzącego poranka.
- Chodź, tylko staraj się być cicho –
szepnął do niej Slytherin.
Na ramieniu dyndała
mu skórzana torba. Najwyraźniej do niej upchnął wszystkie swoje ubrania i
rzeczy osobiste. Rowena stwierdziła, że nie może być ich mało, gdyż młodzieniec
uwielbiał się stroić, podkreślając wykwintnymi szatami swój status. Jednak
musiała przyznać, że o wszystkim pomyślał, gdyż po drodze nie spotkali żywej
duszy.
Slytherin
przyprowadził dwa konie. Do jednego przyczepione były dwa duże worki, a do
drugiego zwinięte skóry i koce.
- Tutaj mamy prowiant – oświadczył
nieco głośniej, wskazując na dwa worki.
Pomógł Rowenie
wejść na brązowego konia, po czym sam wskoczył na groźniej wyglądającego
czarnego rumaka. Obejrzał się ostatni raz. Wiedział, że już nigdy nie zobaczy
swego rodzinnego dworu, jednak nie czuł smutku. Teraz jego domem miała być
szkoła, którą musiał wybudować od podstaw, a miał do pomocy jedynie
niedoświadczoną kobietę. To było wyzwanie, którego z chęcią się podjął.
~*~
Wybaczcie, że na
razie nic się nie dzieje, ale jestem ostatnio tak strasznie zajęta, że aż brak
słów. Mam jeszcze godzinę, żeby napisać rozdział na Siostrzenicę, więc się nie rozpisuję xD Obiecuję, że następna notka
będzie lepsza. Dedykacja dla Pepy :*
* Ingentis – zaklęcie
zwiększająco-zmniejszające, wymyślone przeze mnie. Słowo to pochodzi z łaciny i
oznacza „wielki”.
Jestem pierwsza!!!!Owacje na stojąco!!!!Idę czytać xD
OdpowiedzUsuń~Pepa
Gratuluję xD
UsuńTrutu,nawet spoko. Ale za krótko xD
OdpowiedzUsuń~Eles.
Tak, wiem xD
UsuńI kto to mówi. Ta, która najchętniej skończyłaby rozdział w połowie pierwszej strony, czyli Ja xD
Usuń~Eles.
Nie tylko Ty, wierz mi xD
UsuńJak nic się nie dzieje? Normalnie najfajniejsza notka^^Bo zadedykowana dla mnie za co baaardzo dziękuje.Rowena jest jakaś dziwna:] Ma pięknego szlachcica u boku. Wyrusza w podróż swojego życia i już tęskni za mamą o.0 Czekam na następna niedziele. xD
OdpowiedzUsuń~Pepa
Bo ona jest związana z matką, dlatego za nią tęskni xD A Salazar ma to gdzieś, bo jest zepsuty, jak każdy bogaty dzieciak xD Bez obrazy dla bogatych dzieciaków xD
UsuńI ci spotkaja kiedy Helgę i Godryka?
OdpowiedzUsuń~carmen37
Kiedyśtam spotkają xD
UsuńPanicz Slytherin gdzieś tam w środku kocha ja bardziej od pieniążków. I kropka …:]
OdpowiedzUsuń~Pepa
A może chce ją wykorzystać? Zobaczysz w następnym rozdziale xD
UsuńMi się wydaję że on się spotkają w tym domu dziecka ^^Będą zmęczeni drogą i tam wymienią się pomysłami.
OdpowiedzUsuń~Pepa
Nie wyprowadzaj Ty mnie zrównowagi xD
UsuńI pojechali w siną dal… ;D.Błagam Cię, żeby się w sobie NIE zakochali! Ani Godryk i Helga, ani Salazar i Rowena! Błagam, błagam, tylko nie to! To by było ckliwe i strasznie przewidywalne! Niech to opowiadanie będzie wyjatkiem od reguły!
OdpowiedzUsuń~Gabika138
Nie mierz mnie swoją miarą xD Mogą się zakochać, albo tylko zauroczyć xD To opowiadanie będzie mieć wiele rozdziałów xD Ale ja nie mówię, że tak się stanie xD
UsuńFajny rozdział…..I pojechali.Po 3.00 w nocy? Dlaczego tak wcześnie? Czekam na next.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń~Olka
Żeby ich starzy nie dorwali xD
OdpowiedzUsuńAle oni się zakochają bo Rowena ma dziecko :]A czmu wyprowadziłam cię z rownowagi?Zgadłam ;>>?? Hihih
OdpowiedzUsuń~Pepa
Może. Ona miała córkę, ale nie ze Slytherinem. Na sto procent nie z nim. I u mnie też ślubu nie będą brać xD
UsuńDzieje się ;P Rowena opuściła matkę,a Salazar pozbył się rodziców ^^ Jednak młodzi ludzie mają wielkieeee marzenia … Jestem bardzo,ale to bardzo ciekawa następnego rozdziału ;P
OdpowiedzUsuń~ChaoOtic
No tak… znasz jakiegoś nastolatka, który wybudował zamek taki, jak Hogwart? xD
UsuńW następnym Rozdziele pojawi się Edward Cullen xD
OdpowiedzUsuń~Pepa
Tak, jasne, i Bella Swan. Nawet o tym nie wspominajcie na moim blogu, bo się popluję ze złości na monitor xD
UsuńNie no, ja nie mogę….. teraz ta będze jęczeć za mamą. xD Ciekawe czy podczas podróż COŚ się wydarzy ….
OdpowiedzUsuń~wiki-pedia
Jeśli chodzi Ci o to COŚ, to odpowiem Ci tylko jednym, wielkim pytajnikiem – ? xD
Usuń:D
Usuń~wiki-pedia
O 3.00 nad ranem ? Jezu ;D Ja za żadne skarby świata bym o tej nie wstała ;P Rozdział jest fajny,baaa…bardzoooo fajny ;* Ale oni się w sobie nie zakochają,tak ? Bo wtedy to będzie takie…przewidywalne ?
OdpowiedzUsuń~Clumsy
Jak ja jechałam na wycieczkę do Warszawy, wstawałam przed 2:00 xD I później cały dzień na nogach xD Wiesz, teoretycznie, to może coś się wydarzyć, ale mogę Wam wszystkim to zagwarantować, że przewidywalna nie jestem xD
UsuńPrzewidywalne ale jakie romantyczne.
OdpowiedzUsuń~Pepa
Jak przewidywalne, to chyba nie romantyczne xD
UsuńChyba romantyczne xDBo jak na przykład jest Miłość „Draco i Hermiona”To zawsze jest że Draco się zmienia.Przewidywalne. Jak ktoś ma smykałkę to opisów to jest romantyczne Więd Godryk powinien być z Roweną ^^
Usuń~Pepa
Ja tam nie przepadam za dramione. Takie jakieś… aż nazbyt nieprawdopodobne. Chociaż jak sobie pomyślę, że może być Hermiona i Voldek… xD
UsuńFajne zapraszam na nowy blog http://www.siostra-Voldemorta.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuń~Jessica
Jak to dobrze, że w koncu jest coś o Rovenie i Salazarze. Nie mogłam się ju doczekac. Dziwne jest dla mie trochę to, że tak szybko wyjerzdżają.PozdrawiamDomitilla[opowiesc-diabla]
OdpowiedzUsuń~Domitilla
Też sądzę, że za szybko się to dzieje, ale muszę nadgonić z czasem, bo pisę tylko raz na tydzień. To chyba trochę nie tego, że 16-latkowie będą budować zamek, co? xD Ale mam już pomysł xD
UsuńBędzie przeniesienie w przyszłość ^^Typu 7 lat później ;PBo zaczną wszystko robić małymi kroczkami =]
OdpowiedzUsuń~Pepa
Za kogo mnie masz? 7 lat później? Ja na łatwiznę nie idę xD
UsuńNie będzie 7 lat później? To dobrze ;P A jutro powinien być nowy rozdział ;P;P
OdpowiedzUsuń~Clumsy
Tak. A ja się postaram, żeby był ciekawy xD
UsuńTaaaaaaaaaaaaaaaak ! Frozenka ma zamiar napisać jeszcze lepszy rozdział niż każdy potrzebny,który był na bardzoooo wysokim poziomie ??
Usuń~Clumsy
No, może, starałam się, cały tydzień nad nim ślęczałam, z małą pomocą „Wampira Armanda” xD
UsuńHmm…i co ja mam zrobić żeby zachęcić cię do odwiedzin mojego bloga? Napisać, że przeczytałam wszystkie notki, że jesteś już w linkach, że ‘powinnaś’ mi się odwdzięczyć komenatrzem? A po co skoro to nie prawda. Bo tak jest najłatwiej, skłamać, oszukać, słodzić. To już sprawdzone sztuczki, a ja bym chciała zrobić to jak cywilizowany człowiek. Powiedzieć że powstała nowa ocenialnia i że szukam zarówno nowych oceniających i blogów do oceny. I że właśnie ty masz szanse, możesz wybrać czy wystarczy ci ocena, czy chcesz czegoś więcej. Mam nadzieje, że chociaż w pewnym stopniu cię zaintrygowała i zdobęciesz się chociaż na wejście tam.www.slodka-ironia.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuń~Mili
Znów zmiany?
OdpowiedzUsuń~Pepa
Tak, nowy szablon. Jego zostawię dłużej xD Jak się podoba? xD
Usuń