Rozdział zawiera wątek erotyczny, treści nieprzeznaczone
dla dzieci, dlatego życzę miłego czytania xD
Deszcz lał przez cały dzień odkąd tylko
wzeszło słońce. Kopyta koni zatapiały się w błocie, co tylko opóźniało podróż.
Salazar sądził, że taka delikatna, wrażliwa dziewczyna jak Rowena będzie przez cały
czas narzekać. A to, że za mokro, to za gorąco… Jednak ta nie powiedziała ani
jednego złego słowa na od chwili, gdy Either zniknęło za horyzontem. To
Slytherin o wiele bardziej miał ochotę sobie pozrzędzić na paskudną pogodę i
trudy podróży, choć wiedział, że nie powinien tego robić, wszak mężczyźnie nie przystoi
uskarżać się na tak przyziemne sprawy jak zmęczenie. Nie przywykł do zimna,
głodu i niewygód w przeciwieństwie do Roweny, dla której takie warunki były
niemal codziennością. Przez prawie cały dzień nie odzywała się do swego
towarzysza, gdyż wiedziała, że wystarczy jedno nieprzemyślane słowo, aby
zirytowany Salazar wybuchł i wszczął sprzeczkę zaraz na samym początku ich
wyprawy.
Nadszedł wieczór. W ostatniej chwili
udało im się znaleźć jakąś dziurę w skałach, przez które się teraz
przedzierali. Mieli do wyboru jeszcze nocleg pod koronami drzew w lesie, jednak
deszcz zacinał tak ostro, że woleli nie ryzykować zapalenia płuc. Niewielka
jaskinia w skałach nie była specjalnie wygodna, lecz Rowena wynalazła sprytne
zaklęcie, by uchronić ich przed zmoknięciem, podczas gdy Salazar znalazł jakieś
mokre kawałki drewna, wysuszył je jednym zaklęciem i szybko rozpalił ognisko.
Rowena usiadła przy nim, rozcierając skostniałe z zimna ręce.
- Obserwuję cię od kiedy tylko
wyruszyliśmy w drogę – odezwał się Salazar, grzebiąc w skórzanej torbie. – I
nie usłyszałem ani słowa na temat nieprzychylnej pogody czy zimna…
- Bo nie mam powodów do narzekań.
Zawsze mogło być gorzej, no i w końcu się na to zdecydowaliśmy – odparła
Rowena, wstając z zimnej, twardej skały. – Czuję, że teraz naprawdę robimy coś
dobrego. Idę spętać konie.
Slytherin został
sam. Patrzył, jak prawie siedemnastoletnia dziewczyna doskonale radzi sobie z
pętaniem trzech koni. Oczywiście sam zrobiłby to lepiej, jednak nie mógł wyjść
z podziwu dla zaradności swej towarzyszki. Była wszak tylko kobietą, a myślała
trzeźwo i rozsądnie, jak niejeden inteligentny mężczyzna, nie tracąc
jednocześnie szlachetnego wdzięku, który cechował każdą wykonywaną przez nią
czynność. Salazar zaczął się cieszyć, że będzie z niej jakiż pożytek. Owszem,
bardzo chciał czymś się wykazać i udowodnić Rowenie, że może na niego liczyć,
jednak coś w środku podpowiadało mu, że to nie jest zabawa i pakowanie się w
niebezpieczne sytuacje aby zaimponować kobiecie byłoby nierozsądne i tylko
rozwścieczyłoby drażliwą Ravenclaw.
W końcu Rowena wróciła. Była
przemoczona do suchej nitki i drżała z zimna, choć twarz miała zaciętą.
Wcisnęła się w kąt niewielkiej jaskini, starając się nie patrzeć na Salazara,
który rozłożył na ziemi pomarańczową, włochatą skórę jakiegoś egzotycznego
zwierzęcia i okrył Rowenę brązowym kocem. Ta natychmiast zaczęła głośno
protestować, nie chciała, aby młodzieniec pomyślał, że jest jedynie nieporadną
dziewczyną, o którą nieustannie trzeba się troszczyć. Być zależną od mężczyzny…
Tego nie chciała choćby za cenę swego bezpieczeństwa.
- Dość – przerwał jej stanowczo
Slytherin. – Dostaniesz zapalenia płuc i umrzesz. Martwa nic nie zdziałasz w
naszej sprawie. Tego chcesz?
Czarownica nie
odpowiedziała, a twarz nieco jej się rozluźniła. Pierwszy raz ujrzała w nim
prawdziwego człowieka, a nie tylko wypchaną złotem i trucizną marionetkę.
Poczuła, że Salazar naprawdę chciał się o nią zatroszczyć. Przysunął się do niej
i objął ja ramieniem, starając się, aby nie było w tym nic dwuznacznego. Rowena
zmroziła go spojrzeniem, choć w środku już miękła w jego silnym, prostym
uścisku. Nigdy wcześniej nie czuła też tego dziwnego, przyjemnego łaskotania
gdzieś w okolicy brzucha.
- Masz mokre włosy,
wysuszę je – zaproponował, ale Rowena zaprotestowała uprzejmie.
Slytherin patrzył,
jak gruby, ciemny warkocz dziewczyny robi się całkiem suchy. Teraz jej włosy
wyglądały na bardzo napuszone, ale ich właścicielka stwierdziła, że na tej
wyprawie nie musi wyglądać jak na balu. Mały Książę już dawno zauważył, że
Ravenclaw nie jest próżną, materialistyczną dziewuchą, choć bez wątpienia miała
manierę, która wynikała bardziej z urodzenia, niż wychowania i to go nieco
raziło. Niemniej jednak od pierwszego spotkania Salazar czuł do niej słabość,
im bardziej grała obojętną, tym bardziej pociągała go swoim smukłym, niezwykle
już kobiecym ciałem, które skrywała skrzętnie pod brzydkimi, starymi szatami,
szlachetnością swej twarzy i tajemnicą, która spowijała całą jej postać.
- Jesteś
taka piękna – wyszeptał Salazar i wyciągnął z jej dłoni różdżkę. – Dlaczego
jesteś taka oziębła? Nie pozwalasz się do siebie zbliżyć nawet na stopę…
Ujął jej zaczerwieniony
policzek, a, ku jego zaskoczeniu, Rowena nie odwróciła głowy. Zajrzał w jej
wielkie, przypominające dwa rozmigotane onyksy oczy, które teraz przysłonięte
były nieznacznie powiekami, a dziewczyna speszyła się trochę. Pierwszy raz
straciła pewność siebie, oczarowana wrażliwością, którą okazał Salazar.
- Nie jestem
oziębła. Nie chcę jedynie zajmować nas sprawami, które nie są w tej chwili
istotne – odpowiedziała, a jej głos stał się miękki i delikatniejszy.
Slytherin
potraktował to jako zgodę na wykonanie następnego kroku. Albo i nawet dwóch. Pochwycił
jej usta w łapczywym, acz niepewnym pocałunku, wyczekując na odpowiedź
czarownicy. Z początku była zaskoczona, lecz subtelność dotyku młodzieńca
całkowicie ją zahipnotyzowała. Przestała myśleć rozsądnie, dała się mu złapać w
sidła, lecz w tej chwili liczyła się już tylko jego bliskość. Tej nocy
przyzwoliłaby mu na wszystko, czego by od niej zażądał. Kiedy odchylił jej
głowę na bok i zaczął całować ją po szyi, nie potrafiła skupić się już na
niczym innym. Nagle chłód, przemoczone ubrania i zimne, niewygodne miejsce
przestały mieć dla niej znaczenie. Pożądanie wypełniło ją w jednej chwili, a
rozkosz przechodziła ją falami, od skóry na szyi dreszcze wędrowały
nierównomiernie po plecach, piersiach i talii, jakby delikatne niczym
najlżejsze tkaniny gładziły jej ciało. Ale nie, nie były to miękkie niczym
powietrze materiały, tylko ręce Salazara, które błądziły po jej plecach w
poszukiwaniu guzików, próbując zachłannie wydobyć jej kuszące ciało z
szorstkich szat, w które była odziana. W końcu wyczuł pod palcami okrągłe
zapinki. Oczekiwał na jakąś reakcję ze strony Roweny, gdy tylko zsunął z jej
ramion suknię, ale ona tylko obejmowała go za szyję i bezwładnie leżała na
włochatej skórze, jak szmaciana lalka, oczekując, aż młodzieniec da upust ich
niecierpliwości.
Salazar
odsunął się od niej na chwilę. Dziewczyna miała zamknięte oczy, lecz usta lekko
rozchylone. Kiedy poczuła, że wszystko nagle ustało, rozchyliła powieki i
spojrzała na niego z narastającą ciekawością, a jej ciemne oczy przygasły,
jakby przysłoniła je mglista kotara. Slytherin przygniótł ją własnym ciężarem i
wsunął między jej wargi swój język. Poczuł swego rodzaju ulgę, kiedy wyczuł, że
Rowena oddaje zachłannie pocałunki. Jej ręce odnalazły srebrną zapinkę od jego czarnego,
uszytego z ciężkiego brokatu kaftana. Chwilę później już wbijała paznokcie w
nagie plecy chłopaka, który wciąż gorączkowo usiłował rozdziać ją z
wielowarstwowych szat. Stopniowo zaczęło się im robić za gorąco od ogniska,
mimo że poza niewielką, zaledwie dwumetrową jaskinią o bardzo niskim sklepieniu
padał lodowaty deszcz.
Salazar
nareszcie odrzucił jej suknię na bok, a jego oczom ukazała się długa,
poszarzała koszula, która skrywała najbardziej pożądane zakątki ciała
dziewczyny. Bez chwili wahania odrzucił i tę suknię, a jego oczom ukazały się
zgrabne, wąskie biodra, długie nogi, piękne ramiona, a wszystko odziane było
aksamitną, niemalże białą skórą. Mimo kontaktu z szorstkimi i starymi
tkaninami, nie utraciła swej miękkości i delikatności. Rowena miała małe,
kształtne piersi, zupełnie inne od tych, w których gustował młody dziedzic. Mimo
to pokrył je pocałunkami, a w tym czasie Rowena zsunęła z niego spodnie. Robiła
to instynktownie, jej matka nigdy nie wytłumaczyła jej, na czym tak naprawdę
polegają relacje damsko-męskie, teraz jednak zachowywała się tak, jakby nie
pierwszy raz znalazła się z chłopcem w tak intymnej sytuacji. Salazar rozchylił
jej nogi ręką i ostrożnie wsunął nabrzmiałego członka w jej sekretne miejsce. Przez
chwilę czuł swego rodzaju opór, lecz w momencie, gdy użył nieco więcej siły,
wszedł w nią całkowicie, a z ust Roweny wyrwało się pierwsze, spazmatyczne
westchnienie. Pierwszy raz czuła tak intensywną mieszaninę bólu i rozkoszy,
które toczyły ze sobą bój z każdym płynnym, mocnym ruchem Slytherina. On
natomiast, wsłuchany w odgłosy, które wydawała dziewczyna, całkowicie zatracił
się w namiętnym akcie, zapominając o chłodzie i niebezpieczeństwie nocy, która
ich otaczała. Już od tak dawna nie był w bliskim kontakcie z kobietą, że teraz
nie mógł powstrzymać ognia, który zaczynał się w głowie, biegł przez całe
ciało, a kończył na niepozornym, acz walecznym członku, który atakował jęczącą
z rozkoszy Rowenę. Jedwabiście miękka, ciasna, wilgotna od płynów i krwi
jaskinia pochłaniała zesztywniałego węża z każdym coraz szybszym i chaotycznym
pchnięciem, aż w końcu została zalana perłowo białym, gorącym jadem
*
Rowena
leżała na lewym boku, wpatrując się tępo w zwęglone, czarne szczątki drewna,
które niedawno płonęły jeszcze jasnym, wesołym płomieniem. Myślała o tym, co
wydarzyło się tej nocy. Całkowicie straciła głowę, dała się oczarować
delikatności i wrażliwości młodzieńca, który był dla niej teraz złośliwym,
dbającym o swoje potrzeby łobuzem. Odebrał jej skarb, który chciała ofiarować
komuś, kto ją poślubi, nienawidziła się za to, że utraciła rozsądek. I to dla
kogo!
Parę
minut później usłyszała cichy pomruk, a Salazar poruszył się. Objął ją od tyłu
w talii i pocałował w kark. Czuł się cudownie zrelaksowany i zadowolony, wciąż
nawiedzały go wspomnienia wczorajszego wieczora. Nie mógł uwierzyć, że w końcu
mu się udało. Już od wielu tygodni nie miał kobiety, tak skupił się na
planowaniu wyjazdu oraz zmienieniu uczuć Roweny, że całkiem zapomniał o
grzeszeniu z mugolkami z okolicznych wiosek. Ravenclaw stała się jego małą obsesją,
która poruszała jego serce.
- Jak
spałaś? – Zapytał, wciąż wtulając twarz w ciepłe plecy dziewczyny.
Rowena wzruszyła lekko
ramionami. Nie czuła nienawiści, lecz niechęć, bardzo chciała, aby Salazar
przestał ją obejmować. Subtelne, elektryzujące dreszcze pożądania rozpłynęły
się wraz z końcem ich stosunku, a ciepły skurcz sympatii ustąpił, kiedy sobie
uświadomiła, co uczyniła. I co zrobił jej Slytherin.
- Bardzo
dobrze – mruknęła, siląc się na obojętność. – To, co się stało… To była tylko
przygoda, prawda?
Młodzieniec
milczał. Twarz wciąż przyciskał do karku czarownicy, lecz jego ciało
zesztywniało, a dłonie zrobiły się zimne. Nie spodziewał się po niej tak
racjonalnego podejścia do całej sprawy. Nie sądził, że jakakolwiek kobieta,
która bliżej pozna mężczyznę i spędzi z nim noc, tak chłodno potraktuje to, co
się między nimi wydarzyło i będzie chciała wrócić do codzienności. I, choć
serce chłopaka zostało w pewien sposób zranione, nie mógł jej pokazać, że przez
cały czas liczył na coś więcej. Nie zniósłby odrzucenia.
- Tak
– odpowiedział Salazar, a w ustach całkiem mu zaschło. – Ale takich nocy może
być więcej. Ile tylko będziesz chciała.
Rowena zaczęła się
ubierać. Musiała przyznać, że to, co wczoraj zrobiła z Salazarem było bardzo
przyjemne. Nigdy nie przeżyła czegoś podobnego, a doznania z tym związane były
niepowtarzalne i bardzo ją kusiło, aby jeszcze kiedyś skorzystać z jego
propozycji. Teraz, kiedy już straciła to, co najcenniejsze dla kobiety, było
jej wszystko jedno, choć wciąż była zła na Slytherina. Nie chciała dawać mu
złudnych nadziei, aby też nie budzić ich w sobie.
- Będę
pamiętać – odparła chłodno. – Musimy skupić się na naszym celu. Nie mam czasu
na romanse. Zapnij mi szatę.
Usiadła plecami do
niego, a Slytherin spełnił jej prośbę. Ręce wciąż miał zimne, a w środku coś
gryzło go niemiłosiernie. Oczekiwał, że Rowena z czasem całkowicie mu ulegnie,
jednak była dlań jedną wielką nierozwikłaną zagadką, nie miał pojęcia, jak ją
podejść. W nocy miała chwilę słabości, jednak Salazar nie miał pewności, że to
kiedyś się powtórzy. A on nie należał do osób cierpliwych.
-
Spodziewałem się takiej odpowiedzi – mruknął, kiedy już sam się ubrał.
Rowena już dawno
przygotowała wszystko do odjazdu. Przewróciła oczami, kiedy obserwowała, jak
Slytherin zadeptuje na wszelki wypadek zimne resztki ogniska. Zachowywał się
tak, jakby miał dwie lewe ręce i nogi. Spodziewała się, że to ona będzie jak
kula u nogi podczas ich wyprawy, a okazało się całkiem odwrotnie. Salazar w
ogóle nie przywykł do życia poza wygodnymi komnatami wyglądającymi tak, jakby
były z zupełnie innej epoki. Dosiadła swojego konia i czekała cierpliwie, aż
jej towarzysz będzie już gotowy. Nie chciała komentować jego nieporadności,
gdyż czuła, że to, w jaki sposób go potraktowała, musiało bardzo mocno ugodzić
w jego męską, delikatną niczym skorupka jajka dumę. Kiedy czarodziej już
wdrapał się na swojego rumaka, dziewczyna pogoniła swojego, uderzając go
piętami w oba boki. Slytherin dogonił ją dopiero po kilku minutach.
-
Jesteś na mnie zła? – Wydyszał, wciąż poganiając swego konia.
- Nie
– zabrzmiała krótka odpowiedź. – Po prostu zastanawiam się, ile było takich głupich
gąsek, które w tak perfidny sposób wykorzystałeś.
Salazar westchnął
ciężko. Zupełnie tak, jakby słyszał własną matkę. Miał nadzieję, że z chwilą,
gdy odszedł od rodziny, pozbędzie się jej ciągłego kontrolowania. A tak,
odnalazł swoją matkę w Rowenie. Mimo że wciąż czuł do niej słabość, poczuł narastającą
z każdą sekundą irytację.
-
Przecież nie opierałaś mi się wczoraj – rzekł.
- To
też nie znaczy, że się zgodziłam – odparła beznamiętnie. – Ja tylko nie
protestowałam. Wiedziałam, że tym w końcu będziesz musiał postawić na swoim.
-
Czyli nic do mnie nie czujesz? – Spytał, a jego żołądek skurczył się boleśnie. Podświadomie
znał już odpowiedź, ale chciał się upewnić. Lubił wiedzieć, co się dzieje.
- Nie
– odwróciła głowę i spojrzała mu prosto w oczy. – Nic do ciebie nie czuję.
Ponagliła konia,
który pognał szybciej przez pokryte trawą wzniesienia. Włosy wyplątały się jej
ze wstążek, które teraz powiewały za nią i furkotały na wietrze. Czuła do
siebie obrzydzenie, a na Salazara była obrażona. Wiedziała, że źle zrobiła, łamiąc
tą nie do końca szczerą odpowiedzią jego nadzieje, ale rozsądek wziął górę nad pragnieniami.
Romanse były w tej chwili ostatnią rzeczą, której potrzebowała. Slytherin nie był
odpowiednim kandydatem na przyszłego męża, a Rowena panicznie bała się, że mogłaby
poczuć do niego coś więcej, niż tylko ślepe pożądanie. Mogłaby go pokochać, a wtedy
oboje zapragnęliby ślubu, domu, rodziny, dzieci… Ich plany ległyby w gruzach. Na
niczym nie zależało jej tak, jak na szkole magii.
Słysząc
tętent kopyt konia Slytherina, jeszcze bardziej ponagliła konia. Ten zbiegał
już z wyjątkowo dużego wzniesienia, gdy nagle pośliznął się na mokrej trawie.
Nogi poplątały mu się, a Rowena spadła z niego i sturlała się na sam dół.
Pociemniało jej przed oczami. Zdążyła tylko poczuć przeszywający ból w czaszce
i straciła przytomność.
~*~
Jak obiecałam, dałam
tę scenę erotyczną. I cóż, jeśli myślicie, że to opowiadanie będzie takie
banalne i przewidywalne, to mylicie się. Jednak na razie nic więcej nie powiem.
Mam tylko nadzieję, że się podobało. Jutro mam konkurs recytatorski, więc muszę
jeszcze trochę się pouczyć. Dedykacja dla Eles,
bo tak mnie z tym rozdziałem ponaglała xD
Fajny rozdział i ładny szablon.Nie spodziewałam się że To zrobią.Czekam na nową notkę.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń~Olka
Tu zacytuję Ci pewne powiedzenie kota ze Shreka. Jeśli mężczyzna jest sam na sam z kobietą, rodzi się napięcie, z którym nie wolno walczyć xD
UsuńWow, już w rozdziale 10? Szybko coś xD.Rowena jest fajna, ale niepotrzebnie mu uległa. Lepiej, żeby była nadal taka zimna i wyniosła.Ciekawe, co się jej stało pod koniec.
OdpowiedzUsuń~Gabika138
To proste, koń się pośliznął i na dupsku pojechał na dół xD
UsuńSalazar rozchylił jej nogi ręką. A ta…Pierdneła!Rzeczywiście opowiadanie nie jest przewidywalne. ^^A notka super ;pWiecej scen erotycznych ^^
OdpowiedzUsuń~Pepa
Tym pierdnięciem to mnie rozwaliłaś xD
UsuńBanalne? Jeszcze nigdy nie spotkałam się z opowiadaniem o tej czwórce, które by mnie zainteresowało! ^ ^
OdpowiedzUsuń~Destruo.
Dla tego Cię zaintrygowało, bo może… było to jedyne opowiadanie o założycielach? Ja na żadne jeszcze nigdy nie trafiłam. Daj mi link, jeśli masz, chętnie poczytam xD
UsuńGenialne! No i Rowena się nie stawiała… Ja bym się postawiła. Ale Salazar był szczery xP
OdpowiedzUsuń~Elizabeth Schmitt
Był szczerwy wtedy, kiedy to było najmniej wskazane xD
UsuńNie spodziewałam się tu czegoś takiego. Przynajmniej na razie. xD Mam nadzieję, że nic strasznego się jej nie stało.Czekam na new.Pozdrawiam.Domitilla[opowiesc-diabla]
OdpowiedzUsuń~Domitilla
Najwyżej rozwaliła sobie głowę, a jeśli byłaby przypadkiem w ciąży, to poroni xD Chociaż nie wiem, czy to nie za wcześnie xD
UsuńNie podoba mi się to, że to zrobili, a jednocześnie podoba. No fajnie. xD Rowena jest naj, to moja ulubiona. <33 Lepsza niż ten wielki, czcigodny Salazar, bardzo szlachetny Godryk, co tylko z przed (albo sprzed) ołtarza ucieka… a Helgi najbardziej nie lubię. Jest jak taki robot. Nie wiem, jak to określić. xD
OdpowiedzUsuń~Lottie.
Jak robot? Jeszcze bardziej mnie to rozśmieszyło niż głos Lestata podczas koncertu xD
UsuńA jednak to zrobili W ogole nie podoba mi sie to co zrobili…Sama nie wiem czemu,moze dlatego,ze wczesniej łączyło ich inne uczucie niz nienawisc ?
OdpowiedzUsuń~Clumsy
Może właśnie dla tego to zrobili xD Poza tym, od nienawiści do miłości jeden krok, czyż nie? xD
UsuńBwahaha, dziękuję za dedykację xD. I wszystkim na korzyść wyszło, że Cię ponaglałam. Ale wiesz co Ci powiem? Że Helga i Rowena są u mnie na równi, tudzież w najbardziej znienawidzonych postaciach na mojej liście. Już kurde nawet Gretę wolę xD
OdpowiedzUsuń~Eles.
Co, wolisz głupie panny, takie jak Pail? xD
UsuńNo, ja właśnie taka jestem, słodka, urocza, itp. I też jestem podła, arogancka… oo, to ostatnie to szczególnie xD
UsuńBwehe, szczere xD. Nie no, ja też raczej nie należę do tej grupy „dobrych” ludzi, ale już nie mam pomysłu, jak opisać moją nienawiść do Roweny i Helgi xD
Usuń~Eles.
Może tak? Nienawidzę Helgi i Roweny? xD
UsuńNiee, to stanowczo za słabe słowo.0343()*)(#__#*($*394809389a*(&)*(&)#&$)(#__@*(@*%!!0)(*&*(&(*&*()&(*@^^@(&Hvdf67687^*&^@*^(^*(^(O tak, to jest wyrażanie nienawiści XDDD
Usuń~Eles.
TO było szczere xD
UsuńNo ba, tak jak ja xD
Usuń~Eles.
WOW !!!!!!! Nie było mnie tylko tydzień a ty taki rozdział wstawiasz WOW !!!!! Nie będę tego dalej komentować. bo młodszy brat zagląda mi przez ramię……. mam tylko nadzieję, że Rowena nic sobie nie zrobiła !!!!! Jak jest mokro, to nie można tak szybko jeździć !!!! A jakby koń złamał staw skokowy albo pęcinę to by nigdzie nie pojechali !!!!
OdpowiedzUsuń~wiki-pedia
Powiem szczerze, nie mam pojęcia, o czym mówisz. Chodzi mi o tą budowę konia xD Ale rzeczywiście, nie powinnaś pokazywać bratu takich blogów, gdzie ostatnią notką jest scena erotyczna xD
UsuńNo własnie brat ma tylko 20 latek i juz takie rzeczy.^^
OdpowiedzUsuń~Pepa
20? Za młody to dzieciak, trzymaj takie rzeczy od niego z daleka xD
UsuńPomyliłyście się tylko o 15 lat !!! XDDDDD Ale co tam….. nikt nie widzi różnicy XD
Usuń~wiki-pedia
No pewnie, co tak xD 15 lat? Malutko xD
Usuńz bólem serca uprzedzam, że będzie to zwykły spam. jednak chciałabym serdecznie zaprosić na nowo otwartą ocenialnię http://www.mistejks.blog.onet.plmożna się zgłaszać do oceny lub na okres próbny jako oceniająca/y. pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńnajduu@vp.pl