niedziela, 25 października 2009

12. Brudy przeszłości

Slytherin zakrztusił się cierpkim piwem, zaczął prychać i kaszleć, usiłując zaczerpnąć powietrza, a wnętrzności zwinęły mu się w ciasny, bolesny supeł. Znał to nazwisko. Jego ojciec opowiadał mu o stoczonym pojedynku z Mattem Gryffindorem, który przegrał, aby ratować życie swoich ludzi. Na początku przemknęło mu przez głowę, że być może to zbieżność nazwisk, ale kiedy głębiej się nad tym zastanowił, stwierdził, że nie ma takiej możliwości.
Pani Hufflepuff obserwowała, jak brwi Salazara powoli się krzyżują, a okropny grymas gniewu występuje na jego przystojną, ostrą twarz.
- Salazar. Salazar Slytherin – wycedził w końcu.
Twarz Godryka również się nachmurzyła, choć widać było, że usiłował tym zamaskować zakłopotanie, niemniej jednak nie odwrócił wzroku od połyskujących groźnie oczu czarodzieja. Kiedy tylko usłyszał jego nazwisko, od razu zdał sobie sprawę z tego, że będzie musiał odpowiedzieć za czyny swego ojca.
- To niesłychane, w jakich okolicznościach się spotykamy – rzekł, starając się za wszelką cenę zachować spokój.
Atmosfera gwałtownie zgęstniała. Rowena spuściła wzrok i zainteresowała się nagle skórką przy jednym ze swoich paznokci. Nie chciała się wtrącać w rodzinne sprawy Salazara, a kłótnia była czymś, czego chciała teraz za wszelką cenę uniknąć. Przez ten niecały rok zdążyła już poznać swego towarzysza i wiedziała, jak był dla niego ważny honor rodziny. Choć nigdy dotąd nie słyszała o rodzinie Gryffindorów, prędko zauważyła, że Salazar musiał żywić do nich niechęć.
Slytherin wstał.
- Nie będę przebywał w jednym pomieszczeniu z człowiekiem, którego ojciec to zdrajca – oświadczył i odwrócił się na pięcie, aby wyjść.
Chwilę później Rowena widziała go już przez okno, jak zatrzymał się pod gnijącą, drewnianą bramką i skrzyżował ręce na piersiach. Oddychał głęboko, aby ochłonąć. Bardzo chciał zachować się godnie, podkreślając tym jednocześnie swoją wyższość nad synem zdrajcy, choć było to niesamowicie trudne. Czuł, jak gniew wymyka się spod jego kontroli i szaleje po całym jego ciele. Jęknął w duszy, kiedy zobaczył, jak Godryk brnie w jego kierunku przez zabłocone podwórko. 
- Czego chcesz? – Zapytał natarczywie Salazar. – Twój ojciec obraził mojego.
- To sprawa między nimi – odrzekł, wzruszając ramionami. – Nie musimy się przez nich sprzeczać. Ja na przykład nie popieram tego, co uczynił mój ojciec. Nie powinien zaczynać tego pojedynku, to jego wina.
Salazar uniósł brwi. Wypowiedź Gryffindora wzbudziła w nim mieszane uczucia, a jego szczerość zbiła go z tropu. Spodziewał się, że młody czarodziej zacznie zacięcie bronić racji swego ojca, choć nie byłoby to słuszne. Zaskoczył go swoją szczególną odwagą i umiejętnością przyznania, że jego własny ojciec popełnił błąd. Salazar poczuł, że gdyby był na jego miejscu, nie byłby w stanie tego uczynić.
- Bardzo dobrze, że się zgadzasz, bo to prawda – potwierdził. – Zabił bezbronnego służącego mego ojca, zasługuje na potępienie.
Godryk nie odpowiedział. Ostre słowa młodzieńca bardzo go bolały, jednak nie chciał się z nim kłócić oraz sam świadom był winy Matta Gryffindora. Cieszył się, że w tych trudnych dla czarodziejów czasów spotkał już dwóch. I to w tak krótkim czasie. Zależało mu na zaprzyjaźnieniu się z Salazarem, mimo że ich ojcowie żywią do siebie serdeczną nienawiść. Wiedział, że ze swoim już nigdy się nie spotka, uciekając sprzed ołtarza stał się dla swych bliskich czarną owcą.
- Jest nas tak mało – odezwał się po chwili milczenia. – Mamy umierać w nienawiści? Nie oceniaj mnie przez pryzmat czynów mego ojca.
Wyciągnął do niego rękę na znak zgody, a Slytherin spojrzał na nią z wyższością. Zawahał się. Godryk był czarodziejem, pochodził z dobrze sytuowanej i bardzo uzdolnionej rodziny. Mógłby być niesamowicie pomocny, do tego wykazał się rozsądkiem i z jakiegoś powodu opuścił rodzinny dom. Musiał myśleć o dzieciach, które, mimo magicznej mocy, nie miały możliwości i nauczycieli, którzy by ten potencjał wykorzystali. Oczywiście jego ojciec by ten pomysł potępił, on nigdy nie zwykł myśleć o innych, jeśli łączyło się to z jakimś poświęceniem z jego strony. Rzekłby do niego: Myśl o sobie, a nie o smarkatych sierotach. Chcesz być nauczycielem? Jesteś czystej krwi dziedzicem rodu Slytherinów, a  będziesz uczył mieszańców, którymi rodzice nie chcą się opiekować!
Odrzucił od siebie wyobrażenie ojca, do którego poczuł niechęć. Uścisnął rękę Gryffindora i przewrócił teatralnie oczami, choć gniew szybko go opuścił. Nie chciał, aby młodzieniec pomyślał, że szybko i łatwo można go udobruchać.
- Ale to nie znaczy, że wybaczyłem twemu ojcu, co zrobił – rzekł Slytherin.  
Godryk odpowiedział na to śmiechem i wrócił do towarzystwa. Osiągnął to, co chciał, a teraz pragnął podzielić się z resztą dobrą nowiną, ale Pani Hufflepuff wyglądała tak, jakby nic się nie stało. Była już starszą, doświadczoną kobietą i doskonale wiedziała, że chłopcy się pogodzą. Przeszłość była ważna, lecz to przyszłość można było zmienić.
- Jeszcze piwa? – Zapytała, lecz wszyscy pokręcili przecząco głowa, dlatego zwróciła się do Roweny:  - Pokażę wam wasze pokoje.
Dziewczyna natychmiast wstała i poszła za właścicielką sierocińca. Choć dyskretnie obserwowała chłopców przez okno, była niesamowicie ciekawa, o czym rozmawiali. Kamień spadł jej z serca, kiedy ujrzała, jak podają sobie ręce. Oczywiście Salazar jak zwykle był do tego sceptycznie nastawiony, o wiele bardziej spodobała się jej postawa Godryka, który okazał zaskakującą dojrzałość i rozsądek. W jej głowie także zaświtał pomysł genialny, acz ryzykowny. Domyśliła się, że Godryk Gryffindor musi być czarodziejem, zatem mógłby być bardzo przydatny w ich dalszej podróży. Jednak nie chciała sama podejmować decyzji, postanowiła poczekać na swego towarzysza. W tym czasie Anna zaprowadziła ją na pierwsze piętro i wskazała jej drzwi do jednego pokoju.
- Możesz spać tutaj, Salazar obok – otworzyła drzwi do przeciwległej sypialni i zerknęła do środka, aby się upewnić, czy nie zaplątał się w niej jakiś dzieciak. – Zostańcie, ile tylko chcecie.
Rowena uśmiechnęła się z wdzięcznością.
- Dziękuję pani, postaramy się wyjechać jak najszybciej – odpowiedziała.
Nadszedł Salazar. Poprosił Rowenę, by porozmawiała z nim na osobności. Wszedł do pokoju, w którego progu stała i zamknął drzwi, podczas gdy dziewczyna mierzyła go chłodnym spojrzeniem. Tylko czekała, żeby skrytykować jego zachowanie.
- Zachowujesz się jak dziecko – odezwała się. – Co się znowu stało? Odniosłam wrażenie, że ty szukasz momentu, aby tylko wdać się z kimś w sprzeczkę.
- To długa historia, nasi ojcowie nie przepadają za sobą – odparł, siadając na drewniany łóżku. Zignorował jej złośliwy docinek. – Ale wpadłem na pewien pomysł. Moglibyśmy wszyscy razem stworzyć tę szkołę. Oni też są czarodziejami, nie widzisz? Mogą się nam przydać.
Rowena westchnęła ciężko. Co do Godryka… Tak, owszem, byłby świetnym towarzyszem w tej niebezpiecznej, trudnej podróży. Wydawał się być także bardzo zabawnym, młodym człowiekiem, no i być może razem ze Slytherinem zapomnieliby o tym, co między nimi zaszło.
- Przyznam, że również o tym pomyślałam – powiedziała. – Ale jak chcesz im to zaproponować? Tak po prostu podejdziesz i zapytasz, czy chcą z nami wyruszyć w podróż?
- Tak – odrzekł Slytherin, a na jego twarzy pojawił się znajomy, cwany uśmiech pewnego siebie człowieka. – Tak właśnie zrobię.
Wstał i wyszedł z pokoju, zanim Rowena zdążyła go zatrzymać. Przygryzła wargi i zaczęła intensywnie myśleć. To, co zamierzał uczynić było nierozsądne i naiwne. Salazar znów pozwolił, aby egoizm i narcystyczne zamiłowanie do samego siebie zwyciężyło. Helga i Godryk z pewnością mieli tu własne życie, być może chcieli się pobrać i założyć rodzinę… Wyglądali na zgraną parę. A Slytherin chciał tak po prostu narzucić im swój pomysł. Gryffindor będzie chciał zadośćuczynić błędy swego ojca i zgodzi się na podróż, to było pewne, a jego towarzyszka nie pozwoli, aby wyruszył bez niej.
Salazar wrócił z Helgą i Godrykiem kilka minut później. Wyglądał na bardzo zadowolonego swoim pomysłem.
- Chcielibyśmy z wami porozmawiać – odezwała się Rowena z nadzieją, że jej towarzysz jeszcze niczego im nie powiedział.
Czuła, że Salazar popełniłby jakiś błąd, przejmując inicjatywę. Wskazała im więc krzesła i dodała:
- Wiemy, że nie jesteście zwykłymi ludźmi.
Jej wzrok padł na różdżkę, przytwierdzoną w tak niefrasobliwy sposób do pasa Helgi. Dziewczyna wydawała się w ogóle nie przejmować tym, że Rowena odkryła jej tajemnicę.
- Zmierzamy na północ – rzekł Slytherin. – Chcemy tam wybudować szkołę dla młodych czarodziejów.
Helga otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale Godryk ją uprzedził:
- Macie przecież niecałe siedemnaście lat.
- To nie znaczy, że nie możemy czegoś zrobić dla naszego świata – odparła Rowena. – A ktoś musi to zrobić, zatem dlaczego nie my? Mamy odpowiednią wiedzę, pomysł i chęci, ale potrzebujemy utalentowanych czarowników. Dlatego chcielibyśmy prosić was o pomoc.
Helga spojrzała na Godryka. Była nieśmiała i nigdy nie miała swojego zdania, gdyż o wszystkim zawsze decydowała matka. W tym wypadku było tak samo. Czekała na to, co odpowie Gryffindor. Już wybaczyła mu to, w jaki sposób zachował się w stosunku do niedoszłej żony i zaczynała ufać jego rozsądkowi. Niemniej jednak mruknęła:
- Musielibyśmy opuścić ten dom.
- Innej opcji nie ma – Salazar uśmiechnął się z radością.
- Nie musicie teraz decydować – dodała Rowena, chcąc naprawić nietaktowne słowa swojego towarzysza, któremu rzuciła ostrzegawcze spojrzenie.
Na twarz Godryka wystąpił uśmiech. Jemu pomysł spodobał się tak, jak Salazarowi. Mimo że ciemnowłosy młodzieniec wydawał się być sztywny i napuszony, jednak Gryffindor wiedział, że to tylko przesadnie podkreślana na każdym kroku maska. Czuł, że jeszcze kiedyś będą w stanie się polubić.
- Ja się na to piszę – odparł z zapałem. – Idę z wami. Wcześniej czy później rodzice znajdą mnie tutaj.
Helga patrzyła to na Rowenę, to na Salazara. Czuła, że nieuczciwie byłoby zostawiać matkę z całą gromadą sierot. Wszak Anna nie robi się coraz młodsza, a dzieciaków wciąż przybywa. Z drugiej strony bardzo pragnęła zobaczyć trochę świata, zasmakować przygody, sprawdzić swoje zdolności magiczne w prawdziwym życiu. W domu czuła się tak, jakby wciąż miała dziesięć lat, a osiągnęła przecież niemal siedemnasty rok życia. Była dorosłą kobietą.
- Muszę to przemyśleć – odpowiedziała w końcu.
Podziękowała jeszcze za złożoną propozycję, wstała i opuściła pokój. Chciała być teraz sama, aby móc dobrze zastanowić się nad ich pomysłem, który niewątpliwie był kuszący, choć odstraszał niewiadomą i niebezpieczeństwami czyhającymi na nich w drodze na północ.
Podczas gdy ona patrzyła w okno i rozważała setki odpowiedzi, pozostała trójka omawiała właśnie plany budowy szkoły magii. Czuła się odtrącona i bardzo samotna. Bardzo chciała odpowiedzieć im „tak”, ale stwierdziła, że nie jest chyba jeszcze gotowa na opuszczenie rodzinnego gniazda.

~*~


Przepraszam, że wyszło tak nudno, ale nie mam dziś kompletnie weny. Na dodatek jakiś kabel odłączył się od komputera i już myślałam, że się w ogóle nie włączy. W końcu jednak dotarłam do sedna i jest notka. Postaram się następnym razem xD Dedykacja dla Olki :* 

22 komentarze:

  1. Faktycznie taki rozdział krótki i nudnawy, ale skoro obiecujesz, że będzie lepszy następnym razem, to warto poczekać. Nareszcie pierwsza!!!!!

    ~carmen37

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dotrzymuję obietnic, a jakże xD Teraz po prostu wena mnie opuściła, nauki dużo, każdy coś ode mnie chce xD

      Usuń
  2. witam zapraszam do glosowania na http://www.lista-mega-przebojow.blog.onet.pl jesli nie tolerujesz spamu to go usun a jesli chcesz bym ci informowala o nowych listach to zostaw swoj adres bloga w komciu.

    ~alicia

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za dedykację……Salazar i Godryk o mało się nie pokłócili,dobrze że tego nie zrobili,bo i tak będą razem pracować w szkole magi.Czekam na next.Pozdrawiam.

    ~Olka

    OdpowiedzUsuń
  4. Krótko coś… Szkoda. Ale teraz może razem wyjadą i będzie fajnie ;D.A to , co mi napisałaś na siostrzenicavoldemorta, to się tyczy długości notki, czy jej treści? xD

    ~Gabika138

    OdpowiedzUsuń
  5. No rzeczywiście trochę krótko, ale jakie tam nudnawo. Przynajmniej się dowiadujemy, że rodzice Godryka i Salazara się „nie lubili”, co jest dość łagodnym określeniem xD Dobrze, że przynajmniej ich synowie się nie pobili. Ale przecież, w przyszłości i tak się pokłócą, prawda? No to czekam na 13. Pechowy będzie czy nie? xDNadine

    ~ineskryszen@autograf.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie 13 nie jest pechowe. Rozdział właśnie będzie udany xD Już nawet zaczęłam go pisać, żeby taki beznadziejny, bez opisów i krótki nie wyszedł xD

      Usuń
  6. Ah, jak zwykle krótko, ale lepiej by było tak, jak jest, niż żebyś pisała rozdziały wymuszane. Wiem, że gdy wena opuszcza to jest ciężko, a gdy i czas ucieka, to jest naprawdę nie najlepiej. W każdym razie rozdział dość interesujący. Denerwuje mnie to ciągłe przerywanie. Człowiek myśl, że jedna sytuacja się skończyła i zaczyna się nowa, a tu się okazje, że wcale tak nie jest… następuje ciąg dalszy. Nie wiem, czemu tak robisz, ale cóż… Każdy ma jakieś swoje przyzwyczajenia.Mam nadzieje, że Helga się zgodzi szybko i wreszcie wyruszą w drogę, by stworzyć Hogwart! Ah!Pozdrawiam.[pozorna-bajka]

    ~Groszek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie, może masz rację, ale jakbym nie napisała np. tylko jeden dzień i dodała w poniedziałek, to by było obruszenie xD

      Usuń
  7. Dzisiaj nadrabiam zaległści Wreszcie mam swojego komputra xDDDD Więc tak…… nie wiem czemu ale wydaje mi się że czegoś mi brakuje…….. cholera …. jak wymyśle co to to dam znak, tymczsem czekam na notkę XDDD

    ~wiki-pedia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Ci pomogę. Weny tutaj brakuje xD Weny i znośności. Tego rozdziału nawet ja sama nie trawię xD

      Usuń
    2. Wiesz, może coś w tym jest… ale nie do końca xDDD Jakbyś weny nie miała to chyba nie byłoby tego bloga, nie ???? =) Niektórzy wiele by dali, żeby mieć takie blogi jak twój……. przynajmniej ja tak uważam

      ~wiki-pedia

      Usuń
    3. Racja, gdybym weny nie miała, to bym go nie zakładała xD

      Usuń
  8. A może ocenę bloga? http://www.toz-to-oceny.blog.onet.pl

    ~Shoujo.

    OdpowiedzUsuń
  9. A może chciałabyś zostać pomocniczką kucharza w Kuchni Ocen? Czeka miły personel, gotowy do pomocy, łaskawa szefowa, która wysłucha, poradzi… Resztę informacji znajdziesz na stronie http://www.kuchnia-ocen.blog.onet.pl.Przepraszam za SPAM. Jeśli nie chcesz, nie musisz się zgłaszać. Ale mogłabyś poinformować znajomych? Może oni byliby chętni?

    ~Princess of darkness

    OdpowiedzUsuń
  10. Przesadzasz…nie jest taki zły ;P Czytałam gorsze ^^ np. mojego autorstwa xDSalazar i Godryk są już pogodzeni ;D Powód do szczęścia ^^ Tylko jak oni chcą Helgę namówić ?

    ~Clumsy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Salazar ją namówi, tak, jak namówił Rowenę xD

      Usuń
  11. Nie będzie dziś notki? ;[Szkoda.

    ~Gabika138

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, będzie dopiero w niedzielę, bo mam za dużo nauki w tym tygodniu xD

      Usuń
  12. Jesteś odważny? Nie boisz się krytyki? Jeśli tak, to nie czekaj i zgłaszaj się do oceny na http://www.fabryka-krytyki.blog.onet.pl ! Zapraszamy!

    ~Fabryka-krytyki

    OdpowiedzUsuń