Kolejny,
mroźny, piękny poranek i kolejna nieprzyjemna, ciężka pobudka. Rowena wstała z
łóżka, okropnie drżąc z zimna. W kominku wciąż płonął wątły, poruszany wiatrem
płomyczek, jednak nie dawał on ani odrobiny ciepła. Kiedy dziewczyna zapytała
Helgę, czy ta już wstała, z jej ust wydobył się dymek zmrożonego powietrza. Zauważyła
na prostym, drewnianym stole stojące tace ze śniadaniem. Ten widok wywołał w
Ravenclaw wściekłość.
Skrzaty przyniosły śniadanie, ale ognia już nie było
komu rozpalić,
pomyślała i sięgnęła po leżącą pod poduszką różdżkę, którą machnęła
energicznie, a z jej końca wystrzelił snop złotoczerwonych iskier, które
natychmiast podsyciły ogień. Ciepło, które powoli zaczęło rozchodzić się po
izbie zmotywowało dziewczynę do wstania. Wygramoliła się z łóżka i powoli
zaczęła się ubierać, uważając, aby nie stanąć bosą stopą na lodowatej, kamiennej
podłodze.
W
pewnym momencie do drzwi ktoś zapukał i bezceremonialnie wszedł do środka, nie czekając
na zgodę.
-
Salazar! – Syknęła Rowena, okrywając się szczelnie podróżnym płaszczem, choć od
kilku sekund była już gotowa do drogi. – Co ty robisz? Nie powinieneś tutaj przychodzić…
-
Lepiej obudź Helgę – oznajmił. – Za chwilę ruszamy, Godryk już siodła konie.
-
Dlaczego ci tak spieszno na północ? – Żachnęła się dziewczyna, uważając
jednocześnie na tembr swego głosu, gdyż bardzo jej zależało, aby nie obudzić
Helgi. – Wyobrażasz sobie, jak tam jest teraz zimno?
-
Skąd możesz o tym wiedzieć? – Zadrwił młodzieniec, który z kolei ani trochę nie
martwił się, że Hufflepuff mogłaby usłyszeć ich burzliwą rozmowę.
- To
bardzo uprzejme z twojej strony, że pamiętasz, skąd pochodzę – zadrwiła
Rowena.
Usiadła przy stole,
rozgrzana buzującym w kominku ogniem i małą sprzeczką z wężoustym. Wypiła kilka
łyków gorącego, parującego wywaru, od którego zapiekło ją w gardle. Nie była
głodna, gdyż wciąż czuła w żołądku wczorajszą ciężką kolację, jednak zmusiła
się do przełknięcia kilku kęsów kiełbasy, gdyż wiedziała, że przed nimi kolejny
męczący dzień.
- Niby taka bystra,
a nie widzi, że się z nią drażnię – westchnął z uśmiechem Slytherin, po czym
dodał już o wiele poważniej: – Chcę tylko, żebyś wiedziała, że ten Lambert nie
jest dla ciebie.
Rowena nie kryła
swojego oburzenia. Cynowy kubek z parzonymi ziołami z hukiem opadł na
drewniany, nieheblowany stół, zalewając swą zawartością nie tylko blat, ale i
część podłogi. Choć w sercu dziewczyny pojawiło się przyjemnie, ciepłe ukłucie
spowodowane zazdrością Salazara, jednocześnie poczuła się mała i słaba, jak
zwykła, nic nieznacząca kobieta.
-
Jesteś jak pies ogrodnika – warknęła. – Sam nie zje i drugiemu nie da. Nie chcę
od ciebie niczego, a zwłaszcza tych złotych rad. Wyjdź.
Wypchnęła Salazara
z pokoju i trzasnęła drzwiami, co obudziło to Helgę. Dziewczyna wygrzebała się
z pościeli, przeciągając się i ziewając potężnie. Mętnymi oczami wypatrzyła
Rowenę, poprawiła trochę rozczochrane, rude włosy i usiadła na łóżku.
- Co
się stało? – Zapytała lekko nieprzytomnym głosem.
- Nic
specjalnego, Salazar kazał cię pospieszyć – odpowiedziała cierpko czarownica i
machnęła krótko różdżką, aby usunąć ze stołu i podłogi ślady po rozlanym
wywarze.
Helga powoli
wstała, ubrała się, zjadła śniadanie… Wydała się Rowenie niezgrabna i powolna,
jak stara krowa, którą niedługo wieśniacy zaprowadzą na rzeź. A nie była przecież
ani gruba, ani niezdarna. Ciemnowłosa wiedziała, że ten dzień nie będzie dla
niej zbyt udany.
Z
Lambertem pożegnali się wylewnie, nawet Slytherin przemógł się, aby uścisnąć mu
dłoń, rad, że widzi go po raz ostatni. Reszta rodziny nawet nie wyszła, żeby
chodź odprowadzić czwórkę wędrowców wzrokiem. Dosiedli więc koni, rzucili
ostatnie przelotne spojrzenie na ponurą wieżę, która w blasku zimowego,
surowego słońca nie wydawała się już tak ponura i ruszyli w dalszą drogę. Północ
była już na wyciągnięcie ręki, wystarczyło mocno sięgnąć…
*
Wepchnęła
długie, złote włosy głębiej pod czapkę i zeskoczyła ze swojego czarnego, prężnego
rumaka, który co jakiś czas rżał złowrogo i darł ziemię kopytami. Kiedy się
wyprostowała, zacisnęła rękę na klindze miecza, po czym pewnym krokiem
przekroczyła próg karczmy pełnej pijanych wieśniaków i podejrzanych,
zakapturzonych osobistości. Usiadła w cieniu, jak najdalej od centrum gospody,
choć doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jest najbardziej rzucającą się
osobą w tym pomieszczeniu. Musiała odczekać kilka minut, aż w jej ciemnym kącie
zjawiła się ubrana w zwykłą, szarą szatę mugolka. Choć było zimno, jej piersi
widocznie przebijały się przez szorstki materiał.
- Co
podać? – Spytała.
Dziewczyna
podniosła głowę i zwróciła swoje nieskazitelnie zielone oczy na ciemnowłosą dziewczynę.
Jej twarz była pulchna, a rysy pozbawione szlachetnej ostrości, choć przybyszka
nie mogła powiedzieć, że Bóg poskąpił tej wieśniaczce urody.
- Coś
rozgrzewającego – odpowiedziała najniższym głosem, na jaki było ją stać. Wieśniaczka
już miała odejść, ale zatrzymała się w pół kroku i odwróciła głowę, patrząc
zalotnie przez ramię.
-
Jesteś bardzo ładnym młodzieńcem – dodała, uśmiechając się zadziornie. – Nie
to, co te zapite mordy. Tylko pić potrafią, żadnej roboty tknąć się nie chcą.
- To
niezbyt bogobojnych macie mieszkańców – mruknęła blondynka, rada, że na jej
przebranie dała się nabrać kolejna osoba.
- Wielebny
się stąd wyniósł – odpowiedziała wieśniaczka i wróciła do stolika. Opadła na
krzywo wystruganą ławę i kontynuowała krótką opowieść: – dlatego jak ktoś chce
do kościoła, to musi jechać do sąsiedniej wioski, a to daleko, dwa dni drogi.
Na piechotę nie da rady, chyba że przez las. A tutaj to tylko burdel i hazard
kwitnie. Jeśli stąd nie wyjedzie, to się zmarnuje. Z młodych dziewcząt wyrastają
dziwki, a z mężczyzn nieroby i lenie.
- A
ty?
- Ja
tu jestem przejazdem – odparła czarnowłosa, choć jej pełne policzki mocno się
zarumieniły. – Zatrudnili mnie, bo nikt inny nie chciał. Inne wolą się
pieprzyć.
Zaśmiała się z
własnego żartu i czym prędzej odeszła, ale jasnowłosa i tak się domyśliła, że
ostatnie słowa były kłamstwem. Czekała zaledwie kilka minut. Pulchna mugolka po
chwili przyniosła kufel z bursztynowym trunkiem, obrzuciła jeszcze jednym,
przeciągłym spojrzeniem tajemniczego klienta i oddaliła się do swoich
obowiązków.
Blondynka
obserwowała przez chwilę osoby, która przewijały się przez karczmę. Ciemnowłosa
kobieta miała rację. Gospodę odwiedzali najczęściej wąsaci mężczyźni po
czterdziestce, którzy mieli zbyt wiele wolnego czasu między graniem w karty i
biciem żon, więc przychodzili tutaj, aby napić się tanich trunków i
podowcipkować z sąsiadami. W końcu jasnowłosa wstała, podeszła do blatu, za
którym stał niski, gruby, łysiejący już mężczyzna i grubymi paluchami wpychał
sobie do ust kawałeczki gotowanego mięsa.
-
Przysłać dziewczynkę? – Zapytał.
- Nie
– odrzekła zakapturzona dziewczyna. – Ale niech ktoś zaprowadzi mojego konia do
stajni.
Wzięła klucz,
położyła na kontuarze kilka srebrnych monet i zniknęła właścicielowi z oczu. Choć
była najbardziej charakterystyczną osobą w tej karczmie, nikt nie zwrócił na
nią uwagi, gdyż każdy zajęty był zawartością swojego kufla, co było dziewczynie
bardzo na rękę. Wbiegła na pierwsze piętro, odnalazła drzwi do swojego pokoju i
weszła do środka.
Sypialnia
nie była duża, ale ktoś ładnie tu posprzątał. Drewniane meble nie były
pierwszej nowości, stół w połowie przeżarty przez korniki, łóżko i inne graty wyglądały
na bardzo wysłużone. Okno z zewnętrznej strony oblepione było śniegiem, a na
stole stała tylko jedna, gruba świeca, którą dziewczyna zapaliła jednym
machnięciem różdżki. Zdjęła ciężki, skórzany płaszcz, powiesiła go na krześle i
podeszła do pękniętego lustra. Odrzuciła czapkę, a złote włosy opadły jej na
plecy. Tym samym krótkim machnięciem różdżki usunęła niewielki zarost, który
dorobiła sobie tego ranka. Komnata nie była zbyt komfortowo umeblowana, ale
czarownica ani razu nie spojrzała krzywo na izbę, gdyż niejednokrotnie musiała
sypiać w o wiele gorszych warunkach. Podróżowała po całej Brytanii w
poszukiwaniu takich jak ona. Nie miała jednak szczęścia. Zaczęła więc myśleć,
że albo czarodzieje doskonale się kamuflują, albo wyginęli. Istniała szansa, że
w Europie mogła kogoś znaleźć.
*
Położyła
się spać bardzo późno. Sen nie trwał jednak długo. Usłyszała skrzypienie
podłogi pod jej drzwiami, obracającą się gałkę i kroki jakiejś ciężkiej osobie
zmierzającej ku niej. Kiedy podniosła głowę, spostrzegła, że był to ten sam
mężczyzna, który zaproponował jej skorzystanie z usług dziewki; miał przecież
dodatkowy klucz. Mugol wszedł do środka i zamknął drzwi najciszej, jak
potrafił. Poszedł do łóżka, z którego blondynka zerwała się w momencie, gdy
ujrzała zbliżającego się do niej człowieka.
-
Proszę natychmiast opuścić mój pokój – przemówiła, a jej głos był tak silny, że
sama się go przestraszyła.
Właściciel gospody
cofnął się o krok, kiedy w dłoni kobiety pojawił się jakiś lakierowany patyk.
Zaśmiał się ochryple i ruszył w jej kierunku, zaskoczony dziwną reakcją
blondynki. Rzucił się na nią jak wieprz. Kiedy tylko przekroczyła próg jego
karczmy, poznał, że to nie mężczyzna zasiadł w zacienionym kącie gospody. Zbyt wielu
takich przebierańców widział w życiu.
Dziewczyna jednak była
na to przygotowana. Kiedy tylko wieśniak chwycił ją za nadgarstek, przetoczyła
się na lewy bok i chwyciła za miecz. W tym samym czasie różdżka wypadła jej z
garści i potoczyła się gdzieś pod łóżko, jednak to niepowodzenie nie wybiło jej
z rytmu. Zanim mężczyzna się zorientował, czarownica rzuciła go na łóżko,
przycisnęła ostrze do jego spoconego gardła, a lewą ręką zaczęła błądzić po
podłodze. Wydobyła spod łóżka swoją magiczną broń, którą wycelowała w czerwoną,
wykrzywioną w grymasie zaskoczenia twarz. Wytrzeszczył małe, wodniste, świńskie
oczka, ale nie zdołał wydobyć z siebie nawet najcichszego dźwięku, bo kobieta wysyczała:
- Obliviate.
Zaklęcie w jednej
chwili wyczyściła właścicielowi umysł. Wzrok mu się zamglił, oczy pokryła gęsta,
biała mgiełka, a on sam zapadł w błogi sen. Blondynka zakryła go całego kocem.
Rano wróci do siebie, ale nie będzie tajemniczego, delikatnego młodzieńca, który
wynajął u niego pokój. Dziewczyna ubrała się prędko, pozbierała swoje rzeczy i
opuściła gospodę. Dosiadła swego konia i ruszyła w dalszą drogę.
Nazywała
się Rachel Malfoy. Opuściła swój dom, porzuciła kochającą rodzinę, aby poszukiwać
czarodziejów. Zrobiła to, by upewnić się, że nie jest ostatnią czarownicą na
świecie. Jej rodzina dawno już utraciła nadzieję, więc desperacko zaczęła żenić
się z kuzynami, by nie doprowadzić do wygaśnięcia roku Malfoyów, ale i zapobiec
mieszania się z mugolami. Sama Rachel urodziła się ze związku kuzynów Ulyssesa
i Fridy Malfoyów. Ze względu na ich dość bliskie pokrewieństwo, ich córka była
trochę szalona. Miała trójkę rodzeństwa, sama w wieku szesnastu lat opuściła
dom, a podróżowała tak już dwa lata. Zaczęła już powoli tracić nadzieję na
odnalezienie swoich.
~*~
Dziś
coś krócej, bo mam tyle na głowie, książkę o Czarnych Dziurach pożyczyłam, więc
czytam i nie miałam czasu czegoś więcej
napisać. Dedykacja dla Eles. :*
PS: Jak się podoba
nowy szablon? Ta dziewczyna w nagłówku to Rachel Malfoy, żeby nikt jej z Roweną
czy Helgą nie pomylił xD
I’m first !!!!!!!
OdpowiedzUsuń~wiki-pedia
Bravo xD
UsuńPierwsza przeczytałam! xD~Eles.
OdpowiedzUsuńmysteriouslady@vp.pl
A wiesz przynajmniej, o czym był rozdział? Jeśli tak szybko czytałaś xD
UsuńJakbym mogła nie wiedzieć? Ja czytam bardzo uważnie. A zwłaszcza, że w rozdziale pojawiła się blondynka i jest dla mnie dedykacja xD. ~Eles.
Usuńmysteriouslady@vp.pl
Widzisz, jaka jestem trafna? xD
UsuńA więc : notka suuuuuper !!!!!!! Zgaduję, że ta pani Malfoy spotka się z Czwórką Hogwartu….. ^^ Troszkę się zawiodłam, że z Tego całego Lamberta zrobiłas zwyczajnego człowieka mimo, że podrzuciłyśmy ci tyle świetnych pomysłów xDDDAle cały czas mam cichą nadzieje,, że jeszcze coś z tych dziwaków zrobisz….Nowy szablon ??? Jakos go niewidzę xD Coś mi się chyba nie chce otworzyć… To pewnie przez ten śnieg mi tak kiepsko net chodzi :/
OdpowiedzUsuń~wiki-pedia
Nie był zalinkowany, dlatego go nie widziałaś, tylko samo tło było xD Ale teraz jest już wszystko xD Wiesz, ja nie tworzę bohatera, którego do „bohaterów” daję tylko po to, żeby go nazwać „Pogromcą Wlików” i żeby pojawił się w 3 rozdziałach xD jeszcze będzie mi on potrzebny xD
UsuńBardzo ciesze się z tego powodu xDDD I… fajny szablon xD
Usuń~wiki-pedia
No, w porę xD
Usuńa ja się akurat załapałam kiedy zmieniałaś szablon. Fajnie, że dodałaś nową postać, ale wolałabym, gdyby hogwart założyło czworo, a nie pięcioro założycieli. Malfoy, mogłaby im towarzyszyć czy coś. Rozdział oczywiście super, bo jakże by inaczej. Fajnie, że dała temu facetowi nauczkę.
OdpowiedzUsuń~Kada113
Kto powiedział, że będzie piąty dom „Malfoy”? Nie będę ich tak wyróżniać, poza tym, nie lubię tego rodu xD
UsuńCiekawy rozdział tylko,że krótki ! Zaciekawiła mnie postać Rachel ;P Szkoda,że z jego rodziny nie zrobiłaś elfów,no,ale jeszcze wszystko przed nami,więc może coś zmienisz ? ;D Salazar coraz bardziej okazuję swoją zazdrość,tylko,że gdzie on ma oczy ?!
OdpowiedzUsuń~Clairies
Nie ma oczu xD
UsuńO, właśnie, dodam jeszcze, że Salazar to fraj.er. Zazdrosny o Rowenę … Szkoda, że nie jest zazdrosny o Godryka, który jako jedyny z trzech pozostałych wydaje się najładniejszy. Rzekomo Rowena nie była piękna, a tutaj zabiega się o nią dwóch chłopaków. Weź to zmień i nie zapominaj, że ona grzeszy tylko mądrością, a nie wyglądem. Wyglądem, to ona straszy jak Helga xD
OdpowiedzUsuń~Eles.
Boże, przecież nie chodzi tylko o wygląd. Lambertowi się podoba, bo jest mądra, a Salazarowi… bo tak xD Ma to coś xD
UsuńFajny rozdział.i ładny szablon…….Rachel chyba spotka się z Salazarem i resztą.Czekam na ciąg dalszy.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń~Olka
Ona im nie zafunduje zamku, już wiem, jak oni mogą zamek zdobyć xD Ale na razie milczę xD
Usuńblog supcio nagłowek świetny a rozdiał extra. takie małe podsumowanie. przzeczytałam całego twojego bloga i mi się super podoba. pozdrawiam i czekam na kolejnego nexta.ps. zapraszam na http://www.diary–of–julia.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńJa123231
Nooo… cieszę się, że Ci się podoba, ale mam nadzieję, że nie chodzi Ci tylko o pozostawienie swojego adresu bloga, bo ja mam antyspam i bardzo nie lubię, jeśli ktoś go zręcznie omija xd
UsuńSuper, tylko mi złote włosy się od razu z Emmą Jessicą kojarzą, ale to nic, każdy może mieć xD. No i szczera ta Rachel czy jak jej tam. Czekam na next i zapraszam do udziału w sondzie dotyczącej obsady na al xD.
OdpowiedzUsuń~Liz Schmitt
Boże, czy wszystko musi Ci się stąd kojażyć z Twoim opowiadaniem? Odgapiłam imię i nazwisko? Nie? To po co piszesz, że z jakąś Emmą Ci się skojażyło? Złote włosy to przenośnia, przecież nie ma zamiast włosów szczerozłotych nitech powtykanych w głowę.
UsuńA czy Ty od razu musisz się wszystkiego czepiać? Wyrażam swoją opinię, ale nie twierdzę, że ode mnie odgapiasz, a z resztą ona się nazywa inaczej niż Em, ma inny charakter i żyje w innych czasach. I Em miała oryginalne złote loki, a o niej jeszcze nic nie publikowałam więc… [dokończ sobie] xD.
Usuń~Liz Schmitt
Ludzie, nie musisz tak się unosić, ja tylko powiedziałam, że nie zwykłam plagiatować, bo to byłby dla mnie uszczerbek na honorze, a oskarżając mnie o to, może nie wprost, ale też i w myślach, plamisz moją godność xD
UsuńJa Ciebie nie oskarżam, za nic w świecie, mi się po prostu kojarzy z Em i dobrze, bo ją lubię. I dzięki za przypomnienie, zapomniałam o biednej Em. Piszę dopiero teraz, bo wcześniej piekłam biszkopt xD.
Usuń~Liz Schmitt
Ja wolę nawet piec nie próbować, żebym kuchni nie spaliła xD
UsuńGotowanie to moje życiowe hobby jak na razie i to udzieliło się jednej mojej postaci xD
Usuń~Liz Schmitt
Moim hobby jest pisanie, chyba nawet widać xD
UsuńTeż lubię pisać, ale chyba bardziej gotować, jak Emma Jessica xD.
Usuń~Liz Schmitt
Za to u mnie pisanie jest jak nałóg. Dziś na angielskim śpiewami po ang. kolendy, a ja cośtam pod nosem mruczę i piszę. Nawet nie wiem, co śpiewam, skupiona byłam na pisaniu xD
UsuńJa se śpiewam na lekcjach, po cichu oczywiście. I to tak, że mnie nauczyciel nie złapie. Na angliku najczęściej, bo znając charakter nauczyciela to można xD.
Usuń~Liz Schmitt
Ale nam nauczycielka sama magnetofon przynosi z pokoju n. xD
UsuńA ja teraz słucham jednej piosenki. Jak pomyślę o Achillesie to mi się beczeć chce. Zmiękłam ostatnio xD.
Usuń~Liz Schmitt
A ja nie, mnie się tam beczeć nie chce xD
UsuńJak słucham tej piosenki i myślę o Achillesie to prawie ryczę, a jak tu o nim nie myśleć, jestem w trakcie czytania „Iliady” Homera xD.
Usuń~Liz Schmitt
Mnie tam takie mitologie nudzą. Wolą coś z wojen światowych xD Ostatnio mnie też wojna w Wietnamie zaniteresowała xD
UsuńWitam! Może chciałabyś zostać oceniona? Wejdź na opinion-for-you.blog.onet.pl. Zapraszam!
OdpowiedzUsuń~Lia
SPAM!!! aleja-krytyki.blog.onet.pl –> zapraszamy do oceny
OdpowiedzUsuń~Moniq