Gryffindor w końcu puścił Rowenę i odwrócił się w kierunku Helgi i Salazara. Ten drugi nie był zachwycony.
- Nie musiałeś – wycedził.
Zamachnął się i z zaciśniętej mocno pięści uderzył Godryka w twarz. Ten przewrócił się do tyłu, lecz prawie natychmiast się podniósł.
Sam z siebie nigdy nie zaatakowałby Salazara, ale ten atak tak go poruszył, że aż sam się zdziwił. Zamachnął się i uderzył Slytherina w nos.
Walka trwała nie długo, lecz i tak oboje agresorzy byli poobijani i krwawili.
- Do cholery, uspokójcie się! – krzyknęła Helga, sama przerażona swoim wybuchem.
Wyciągnęła błyskawicznie różdżkę, a moc wezbrała w niej z całą siłą. Huknęło, cały hol wypełnił gęsty, szary dym, a kiedy opadł, tworząc na kamiennej podłodze jednocentymetrową warstwę kurzu. Salazar i Godryk leżeli na wznak, dysząc ciężko, każdy pod inną ścianą.
Helga gapiła się w to miejsce, w którym jeszcze przed chwilę bił się Slytherin i Gryffindor. Schowała różdżkę do kieszeni z kamienną miną.
- No, to… jeśli znów zaczniecie, dostaniecie drugi raz – powiedziała, unikając spojrzenia wszystkich.
Stary skrzat domowy, również przez przypadek odrzucony zaklęciem, leżał powykręcany i brudny od szarego pyłu pomiędzy chłopakami, łzy mieszały się z nim, a oczy wyłaziły z orbit. Rowena odprawiła go, a sama kazała Godrykowi i Salazarowi się dogadać, po czym wyszła razem z przyjaciółką odprowadzić konie.
Slytherin usiadł na pierwszym stopniu schodów i przyglądał się Gryffindorowi, który jednym machnięciem różdżki usunął szary pył, pokrywający całą podłogę. Usiadł obok niego i również utkwił wzrok w swoich stopach.
- Wybacz, że ją pocałowałem – odezwał się pierwszy Godryk. – To dla tego, że się ucieszyłem, nic nie czuję do Roweny… to znaczy, kocham ją jak siostrę, nic więcej.
Slytherin milczał przez chwilę, myśląc intensywnie.
- Łączyło nas kiedyś coś więcej – rzekł w końcu. – To już skończone, ale…
- Ale nadal nie możesz się z niej wyleczyć? – dokończył za niego.
- Tak.
Zamilkł. Przez kilka minut nie odzywali się do siebie, wpatrując się w podłogę.
W końcu Slytherin odezwał się:
- A ja przepraszam, że cię uderzyłem.
- Nie no, miałeś powody.
Wróciły dziewczyny. Obie miały świeży śnieg na włosach i ramionach, i obie rozmawiały. Kiedy zobaczyły siedzących na schodach chłopców, zatrzymały się na chwilę.
- Pogodziliście się? – zapytała Rowena. – Jeśli tak, to chodźcie. Musimy zwiedzić zamek.
Zaczęli wspinać się po schodach. Po chwili byli już tak zmęczeni, że musieli na moment przystanąć. Salazar zaklął pod nosem.
- Dajmy temu spokój – wydyszał. – Jutro to zrobimy, jestem zmęczony.
- Gdybyś nie stracił energii na bezsensowną bijatykę z Godrykiem, nie miałbyś tego problemu – powiedziała Helga.
Weszli na trzecie piętro. Budynek nie wyglądał przytulnie, od razu to stwierdzili. Na szkołę nadawał się świetnie. Pokoje były jednak urządzone jak zwyczajne sypialnie.
- Można by sprzedać te meble – zaproponowała Helga. – I tak nie zdadzą się na nic.
- Chyba że chcemy zrobić sypialnie dla uczniów – wtrącił Gryffindor.
Slytherina znów ogarnęło pesymistyczne myślenie.
- O ile uczniów znajdziemy – rzekł. – Przecież teraz każdy ukrywa się jak może, skąd niby mamy wiedzieć, kto jest czarodziejem?
Rowena roześmiała się drwiąco.
- W Ministerstwie Magii można sprawdzić bardzo łatwo – wyjaśniła, lecz uśmiech jej zbladł, gdy zobaczyła nic nie rozumiejące miny przyjaciół. Westchnęła ciężko i przewróciła oczami. – No nie, czy wy nic nie czytacie? Ministerstwo Magii zajmuje się płatnościami, przestrzegania praw czarodziejskich i w ogóle ukrywania naszego świata magicznego przed mugolami w ten sposób, żeby i nam się dobrze żyło. Jego budynek znajduje się w Anglii. Było to pierwsze Ministerstwo Magii na świecie, później powstało ministerstwo we Francji, Egipcie, Grecji i w Rzymie. A później to już jakoś tak szło w pozostałych krajach. Ale nasze i tak jest najstarsze, pochodzi jeszcze sprzed narodzenia Chrystusa.
Zakończyła swoją opowieść z szerokim uśmiechem na ustach. Reszta nie podzielała jednak jej zachwytu.
- Nie mówiłaś, że trzeba to będzie rejestrować – odezwał się Godryk.
- Czy ja muszę o wszystkim myśleć? – zapytała poirytowana jego głupią odzywką Rowena. – Zresztą to zajmie nam chwilę, edukacja młodych czarowników i czarownic jest bardzo ważna, przecież nie możemy dopuścić, aby nasz gatunek wyginął.
Slytherin wybuchnął szyderczym śmiechem.
- No pewnie, bo dotarcie do Anglii i powrót do Szkocji zajmie nam najwyżej jedno popołudnie – zadrwił.
Rowena znów przewróciła oczami.
- A nawet mniej – warknęła. – Przecież będziemy mogli się teleportować, pomyśl trochę. Zanim przygotujemy tu wszystko, minie dużo czasu. A teraz wybaczcie, jestem zmęczona, idę spać.
Otworzyła drzwi do najbliższej sypialni, powiedziała reszcie „dobranoc” i zamknęła się w środku. Przebrała się w koszulę nocną i podeszła do wielkiego lustra w złoconej ramie. Spojrzała na swój stan. Ubrana była w starą, cerowaną chyba ze dwadzieścia razy, poszarzałą koszulę nocną, a przecież to wszystko było teraz jej. Była bajecznie bogata, a wyglądała jak obdartuska.
Położyła się do łóżka, prawie natychmiast też zasnęła.
*
Rano obudziła się wcześnie. Gdy spojrzała w okno, Black, bijący z niego prawie ją oślepił. Była to tylko biel śniegu, odbijająca blade, surowe światło zimowego słońca.
Wyślizgnęła się z łóżka, myśląc o rozmowie z Roweną. Poczuła się gorsza, kiedy sobie uświadomiła, że tamta dziewczyna jest nie tylko ładniejsza od niej, ale i nieporównywalnie mądrzejsza. Helga dopiero co dowiedziała się o istnieniu jakiegoś Ministerstwa Magii, a Ravenclaw zdawała się znać je od dziecka. Nie chciała dopuścić do siebie tej myśli, ale zazdrościła jej.
Kiedy się już przygotowała, poszła do pokoju Roweny. Zapukała, a kiedy usłyszała jej głos, weszła do środka. Dziewczyna ubierała właśnie buty. Uśmiechnęła się na widok rudowłosej.
- Już wstałaś? – zapytała. – Chodź, musimy się pospieszyć, zamek jest wielki, zanim go całego zwiedzimy, minie sporo czasu.
Chwyciła przyjaciółkę za rękę i wybiegła z pokoju. Obudziły najpierw Gryffindora, później Slytherina. Musieli odnaleźć kuchnię. Zeszli do holu.
Rowena postanowiła wezwać skrzata.
- Skrzacie! – zawołała kilkakrotnie.
Coś teleportowało się z głośnym trzaskiem i przed nimi pojawił się stary, brudny skrzat. Powitał swoją panią z głębokim ukłonem.
- Gdzie możemy tu coś zjeść? – zapytała go.
- W tamtej sali, zaprowadzę panienkę Rowenę – odparł, chwycił obie dziewczyny za rękawy szat i poprowadził Czwórkę do dużej sali na parterze.
Duża to mało powiedziane. Była ogromna i w każdym drobiazgu widać było rozpustną świetność. Kiedy znaleźli się w środku, wszyscy wydali z siebie westchnienia i wypowiedziane szeptem słowa podziwu.
- Ale piękna… – odezwał się Godryk.
- Wielka Sala – powiedziała Helga, patrząc na wspaniały dywan, którym wyłożona była kamienna podłoga.
- Skrzacie – zawołała Rowena, zanim ten wyszedł z sali. – Jak mam się do ciebie zwracać?
- Mam na imię Kopciuch – odpowiedział, znów nisko się kłaniając. – Co mamy podać na śniadanie?
- Cokolwiek – odparł Gryffindor. – Po tym, co jedliśmy podczas podróży, nie jesteśmy specjalnie wybredni.
Kopciuch ukłonił się jeszcze raz i zostawił Czwórkę samą.
Ci od razu zaczęli konspiracje na temat pomieszczenia.
- A więc – zaczęła Rowena. – Można by usunąć ten dziwny stół i postawić oddzielne dla uczniów. W Wielkiej Sali nie potrzebne są też te obrazy… przeniesiemy je do holu.
Spojrzała na Helgę, która miała zażenowaną minę z powodu nazwy, jaką nadała tej komnacie.
- Ta nazwa jest idealna – dodała Rowena.
- Ale dywan się usunie – stwierdził Slytherin. – Można by go sprzedać Egipcjanom, oni zawsze robili cyrki z różnymi materiałami.
Usiedli przy ogromnym, okrągłym, zajmującym prawie całe pomieszczenie stole, po środku którego znajdowała się wycięta dziura.
- Nie pamiętam, by tu coś takiego stało – stwierdziła Rowena, kiedy trójka skrzatów domowych przyniosła im śniadanie.
Na półmiskach, tacach i talerzach były takie potrawy, o których istnieniu nawet nie wiedzieli. Bez przekonania zabrali się do jedzenia, bo głód skręcał im aż żołądki. Stwierdzili jednak, że potrawy są o wiele lepsze, niż te, które jedli we własnych domach, więc reszta śniadania minęła im w radosnych rozmowach.
- Więc trzeba to zarejestrować w Ministerstwie Magii, tak? – podjął na nowo temat, który zakończyli poprzedniego dnia.
- Mówiłam już – odparła Rowena. – To nie zajmie dużo czasu. Poza tym, jeśli nawet trwałoby to cały dzień, warto.
- Nie możemy teraz zrezygnować – za przyjaciółką opowiedziała się Helga. – Jesteśmy w Szkocji, mamy zamek, jesteśmy prawie dorośli… Wszystko zmierza ku dobremu.
Gryffindor uniósł swój puchar z winem, wznosząc toast:
- Za Hogwart.
- Za Hogwart – powtórzyła reszta.
Zgodnie z przymusem, stuknęli się pucharami.
Slytherin i Gryffindor, zamiast wypić ich zawartość, rozwalili je, uderzając się nimi nawzajem w skronie. Wino opryskało stół, piękny dywan i dziewczyny. Salazar i Godryk natomiast cali ociekali czerwonym trunkiem. Nie przeszkadzało im to, bo teraz cała czwórka była szczęśliwa, jak nigdy dotąd. Dla czarodziejów, tępionych przez mugoli, rozpoczęła się nowa era.
~*~
Pisałam ten rozdział długo, bo do dwunastej trzydzieści. W nocy oczywiście. A dziś prawie się spóźniłam do kościoła na dziewiątą. Cóż, jest to pierwszy rozdział w 2010 roku. I jest trochę spokojniejszy. Zmieniłam też szablon na taki bardziej „hogwarcki”, bo ten już mam dość długo. Dedykacja dla alice. :*
- Nie musiałeś – wycedził.
Zamachnął się i z zaciśniętej mocno pięści uderzył Godryka w twarz. Ten przewrócił się do tyłu, lecz prawie natychmiast się podniósł.
Sam z siebie nigdy nie zaatakowałby Salazara, ale ten atak tak go poruszył, że aż sam się zdziwił. Zamachnął się i uderzył Slytherina w nos.
Walka trwała nie długo, lecz i tak oboje agresorzy byli poobijani i krwawili.
- Do cholery, uspokójcie się! – krzyknęła Helga, sama przerażona swoim wybuchem.
Wyciągnęła błyskawicznie różdżkę, a moc wezbrała w niej z całą siłą. Huknęło, cały hol wypełnił gęsty, szary dym, a kiedy opadł, tworząc na kamiennej podłodze jednocentymetrową warstwę kurzu. Salazar i Godryk leżeli na wznak, dysząc ciężko, każdy pod inną ścianą.
Helga gapiła się w to miejsce, w którym jeszcze przed chwilę bił się Slytherin i Gryffindor. Schowała różdżkę do kieszeni z kamienną miną.
- No, to… jeśli znów zaczniecie, dostaniecie drugi raz – powiedziała, unikając spojrzenia wszystkich.
Stary skrzat domowy, również przez przypadek odrzucony zaklęciem, leżał powykręcany i brudny od szarego pyłu pomiędzy chłopakami, łzy mieszały się z nim, a oczy wyłaziły z orbit. Rowena odprawiła go, a sama kazała Godrykowi i Salazarowi się dogadać, po czym wyszła razem z przyjaciółką odprowadzić konie.
Slytherin usiadł na pierwszym stopniu schodów i przyglądał się Gryffindorowi, który jednym machnięciem różdżki usunął szary pył, pokrywający całą podłogę. Usiadł obok niego i również utkwił wzrok w swoich stopach.
- Wybacz, że ją pocałowałem – odezwał się pierwszy Godryk. – To dla tego, że się ucieszyłem, nic nie czuję do Roweny… to znaczy, kocham ją jak siostrę, nic więcej.
Slytherin milczał przez chwilę, myśląc intensywnie.
- Łączyło nas kiedyś coś więcej – rzekł w końcu. – To już skończone, ale…
- Ale nadal nie możesz się z niej wyleczyć? – dokończył za niego.
- Tak.
Zamilkł. Przez kilka minut nie odzywali się do siebie, wpatrując się w podłogę.
W końcu Slytherin odezwał się:
- A ja przepraszam, że cię uderzyłem.
- Nie no, miałeś powody.
Wróciły dziewczyny. Obie miały świeży śnieg na włosach i ramionach, i obie rozmawiały. Kiedy zobaczyły siedzących na schodach chłopców, zatrzymały się na chwilę.
- Pogodziliście się? – zapytała Rowena. – Jeśli tak, to chodźcie. Musimy zwiedzić zamek.
Zaczęli wspinać się po schodach. Po chwili byli już tak zmęczeni, że musieli na moment przystanąć. Salazar zaklął pod nosem.
- Dajmy temu spokój – wydyszał. – Jutro to zrobimy, jestem zmęczony.
- Gdybyś nie stracił energii na bezsensowną bijatykę z Godrykiem, nie miałbyś tego problemu – powiedziała Helga.
Weszli na trzecie piętro. Budynek nie wyglądał przytulnie, od razu to stwierdzili. Na szkołę nadawał się świetnie. Pokoje były jednak urządzone jak zwyczajne sypialnie.
- Można by sprzedać te meble – zaproponowała Helga. – I tak nie zdadzą się na nic.
- Chyba że chcemy zrobić sypialnie dla uczniów – wtrącił Gryffindor.
Slytherina znów ogarnęło pesymistyczne myślenie.
- O ile uczniów znajdziemy – rzekł. – Przecież teraz każdy ukrywa się jak może, skąd niby mamy wiedzieć, kto jest czarodziejem?
Rowena roześmiała się drwiąco.
- W Ministerstwie Magii można sprawdzić bardzo łatwo – wyjaśniła, lecz uśmiech jej zbladł, gdy zobaczyła nic nie rozumiejące miny przyjaciół. Westchnęła ciężko i przewróciła oczami. – No nie, czy wy nic nie czytacie? Ministerstwo Magii zajmuje się płatnościami, przestrzegania praw czarodziejskich i w ogóle ukrywania naszego świata magicznego przed mugolami w ten sposób, żeby i nam się dobrze żyło. Jego budynek znajduje się w Anglii. Było to pierwsze Ministerstwo Magii na świecie, później powstało ministerstwo we Francji, Egipcie, Grecji i w Rzymie. A później to już jakoś tak szło w pozostałych krajach. Ale nasze i tak jest najstarsze, pochodzi jeszcze sprzed narodzenia Chrystusa.
Zakończyła swoją opowieść z szerokim uśmiechem na ustach. Reszta nie podzielała jednak jej zachwytu.
- Nie mówiłaś, że trzeba to będzie rejestrować – odezwał się Godryk.
- Czy ja muszę o wszystkim myśleć? – zapytała poirytowana jego głupią odzywką Rowena. – Zresztą to zajmie nam chwilę, edukacja młodych czarowników i czarownic jest bardzo ważna, przecież nie możemy dopuścić, aby nasz gatunek wyginął.
Slytherin wybuchnął szyderczym śmiechem.
- No pewnie, bo dotarcie do Anglii i powrót do Szkocji zajmie nam najwyżej jedno popołudnie – zadrwił.
Rowena znów przewróciła oczami.
- A nawet mniej – warknęła. – Przecież będziemy mogli się teleportować, pomyśl trochę. Zanim przygotujemy tu wszystko, minie dużo czasu. A teraz wybaczcie, jestem zmęczona, idę spać.
Otworzyła drzwi do najbliższej sypialni, powiedziała reszcie „dobranoc” i zamknęła się w środku. Przebrała się w koszulę nocną i podeszła do wielkiego lustra w złoconej ramie. Spojrzała na swój stan. Ubrana była w starą, cerowaną chyba ze dwadzieścia razy, poszarzałą koszulę nocną, a przecież to wszystko było teraz jej. Była bajecznie bogata, a wyglądała jak obdartuska.
Położyła się do łóżka, prawie natychmiast też zasnęła.
*
Rano obudziła się wcześnie. Gdy spojrzała w okno, Black, bijący z niego prawie ją oślepił. Była to tylko biel śniegu, odbijająca blade, surowe światło zimowego słońca.
Wyślizgnęła się z łóżka, myśląc o rozmowie z Roweną. Poczuła się gorsza, kiedy sobie uświadomiła, że tamta dziewczyna jest nie tylko ładniejsza od niej, ale i nieporównywalnie mądrzejsza. Helga dopiero co dowiedziała się o istnieniu jakiegoś Ministerstwa Magii, a Ravenclaw zdawała się znać je od dziecka. Nie chciała dopuścić do siebie tej myśli, ale zazdrościła jej.
Kiedy się już przygotowała, poszła do pokoju Roweny. Zapukała, a kiedy usłyszała jej głos, weszła do środka. Dziewczyna ubierała właśnie buty. Uśmiechnęła się na widok rudowłosej.
- Już wstałaś? – zapytała. – Chodź, musimy się pospieszyć, zamek jest wielki, zanim go całego zwiedzimy, minie sporo czasu.
Chwyciła przyjaciółkę za rękę i wybiegła z pokoju. Obudziły najpierw Gryffindora, później Slytherina. Musieli odnaleźć kuchnię. Zeszli do holu.
Rowena postanowiła wezwać skrzata.
- Skrzacie! – zawołała kilkakrotnie.
Coś teleportowało się z głośnym trzaskiem i przed nimi pojawił się stary, brudny skrzat. Powitał swoją panią z głębokim ukłonem.
- Gdzie możemy tu coś zjeść? – zapytała go.
- W tamtej sali, zaprowadzę panienkę Rowenę – odparł, chwycił obie dziewczyny za rękawy szat i poprowadził Czwórkę do dużej sali na parterze.
Duża to mało powiedziane. Była ogromna i w każdym drobiazgu widać było rozpustną świetność. Kiedy znaleźli się w środku, wszyscy wydali z siebie westchnienia i wypowiedziane szeptem słowa podziwu.
- Ale piękna… – odezwał się Godryk.
- Wielka Sala – powiedziała Helga, patrząc na wspaniały dywan, którym wyłożona była kamienna podłoga.
- Skrzacie – zawołała Rowena, zanim ten wyszedł z sali. – Jak mam się do ciebie zwracać?
- Mam na imię Kopciuch – odpowiedział, znów nisko się kłaniając. – Co mamy podać na śniadanie?
- Cokolwiek – odparł Gryffindor. – Po tym, co jedliśmy podczas podróży, nie jesteśmy specjalnie wybredni.
Kopciuch ukłonił się jeszcze raz i zostawił Czwórkę samą.
Ci od razu zaczęli konspiracje na temat pomieszczenia.
- A więc – zaczęła Rowena. – Można by usunąć ten dziwny stół i postawić oddzielne dla uczniów. W Wielkiej Sali nie potrzebne są też te obrazy… przeniesiemy je do holu.
Spojrzała na Helgę, która miała zażenowaną minę z powodu nazwy, jaką nadała tej komnacie.
- Ta nazwa jest idealna – dodała Rowena.
- Ale dywan się usunie – stwierdził Slytherin. – Można by go sprzedać Egipcjanom, oni zawsze robili cyrki z różnymi materiałami.
Usiedli przy ogromnym, okrągłym, zajmującym prawie całe pomieszczenie stole, po środku którego znajdowała się wycięta dziura.
- Nie pamiętam, by tu coś takiego stało – stwierdziła Rowena, kiedy trójka skrzatów domowych przyniosła im śniadanie.
Na półmiskach, tacach i talerzach były takie potrawy, o których istnieniu nawet nie wiedzieli. Bez przekonania zabrali się do jedzenia, bo głód skręcał im aż żołądki. Stwierdzili jednak, że potrawy są o wiele lepsze, niż te, które jedli we własnych domach, więc reszta śniadania minęła im w radosnych rozmowach.
- Więc trzeba to zarejestrować w Ministerstwie Magii, tak? – podjął na nowo temat, który zakończyli poprzedniego dnia.
- Mówiłam już – odparła Rowena. – To nie zajmie dużo czasu. Poza tym, jeśli nawet trwałoby to cały dzień, warto.
- Nie możemy teraz zrezygnować – za przyjaciółką opowiedziała się Helga. – Jesteśmy w Szkocji, mamy zamek, jesteśmy prawie dorośli… Wszystko zmierza ku dobremu.
Gryffindor uniósł swój puchar z winem, wznosząc toast:
- Za Hogwart.
- Za Hogwart – powtórzyła reszta.
Zgodnie z przymusem, stuknęli się pucharami.
Slytherin i Gryffindor, zamiast wypić ich zawartość, rozwalili je, uderzając się nimi nawzajem w skronie. Wino opryskało stół, piękny dywan i dziewczyny. Salazar i Godryk natomiast cali ociekali czerwonym trunkiem. Nie przeszkadzało im to, bo teraz cała czwórka była szczęśliwa, jak nigdy dotąd. Dla czarodziejów, tępionych przez mugoli, rozpoczęła się nowa era.
~*~
Pisałam ten rozdział długo, bo do dwunastej trzydzieści. W nocy oczywiście. A dziś prawie się spóźniłam do kościoła na dziewiątą. Cóż, jest to pierwszy rozdział w 2010 roku. I jest trochę spokojniejszy. Zmieniłam też szablon na taki bardziej „hogwarcki”, bo ten już mam dość długo. Dedykacja dla alice. :*
Która jestem ???
OdpowiedzUsuń~wiki-pedia
Pierwsza xD
UsuńŁaaaaa…. chyba pierwsza xD
OdpowiedzUsuń~wiki-pedia
A ja druga. I chyba info nie dostałam xD.
OdpowiedzUsuń~Liz Schmitt
Wielkie SORRY. Dostałam xD.
OdpowiedzUsuń~Liz Schmitt
Spoko, dostałaś dostałaś xD Ja nikogo nie pomijam xD
UsuńWłaśnie zapomniałam na GG spojrzeć. Ale już podziękowałam xD
Usuń~Liz Schmitt
A ja trzeciaXD
OdpowiedzUsuń~Jeanne&Savnay
Gratuluję xD
UsuńAle się cieszę. Fajna notka, a Gryffindor i Slytherin to mi się spodobało, jak się pucharami stuknęli. Ode mnie tyle xD.
OdpowiedzUsuń~Liz Schmitt
Nom, stuklęli się jak jacyś średniowieczni Wikingowie xD
UsuńMożliwe, możliwe… jednak dla mnie Wikingowie to czarna magia, za to już mniej więcej wiem o co walczą rycerze xD.
Usuń~Liz Schmitt
Hmm… ja się wikingami nie interesuję, ale wiem o nich dość dużo xD
UsuńNo widzisz. A moim ulubionym przedmiotem jest historia, ale jednak męczę się nad zadaniem domowym xD.
Usuń~Liz Schmitt
Moim geografia. Wczoraj właśnie zrobiłam wszystkie zadania, jakie były w testach xD
UsuńFajnie masz, ja się dalej zastanawiam xD.
Usuń~Liz Schmitt
Przyczepię się XD – Mówiłam już – odparła Rowena. – To nie zajmie dużo czasy.- Mówiłam już – odparła Rowena. – To nie zajmie dużo czasu.Mała literówka, ale rzuca się w oczy. Pozdrawiam, rozdział za***sty XD Dobranoc, idę spać.
OdpowiedzUsuń~Jeanne&Savnay
Nom, czasami w wyracie odmienionym „czas” literówka mi się zdarza xD
UsuńRozdział świetny <3 Chłopacy sobie wszystko wyjaśnili, to chyba dobrze ;P Moim zdaniem Rowena jest….przemądrzała ? ;P
OdpowiedzUsuń~Clairies
Dokładnie. Jak Hermiona. Chyba spokrewnię Rowenę i Hermionę. Chyba? Na pewno xD
UsuńMmmm……. fajnie xD Faceci, od razu musza sę pobic xD Helga szczera xD Mi się zawsze wydawało, ze ona taka…… trochę gruba była xDD Ministerstwo Magii…….wydawao mi się, ze ono powstało TROCHĘ później, ale co tam xD
OdpowiedzUsuń~wiki-pedia
Nie. Słowo „Ministerstwo Magii” powstało później. Średniowieczni czarodzieje nazywali to inaczej. Nie wiem, jak, ale ministerstwo istniało wtedy xD To była bardzo rozwinięta kultura, czarodziejska, że tak się wyrażę. Tak jak kultura egipska czy grecka xD
UsuńxDDD taaaa, żeby tylko nie wymarli xDDD
Usuń~wiki-pedia
Nie, nie po to. W hp tego nie pisało, ale skoro Hogwart powstał w średniowieczu, to musieli gdzieś tą szkołę zarejestrować. Nie można czegoś takiego prowadzić na własną rękę, przecież rodzice gówniarzerii nie powierzyliby swoich dzieci byle komu, skąd zresztą odlaneźliby uczniów? Nie mam pojęcia, kiedy powstało ministerstwo magii, tutaj napisałam, że w starożytności. Czemu nie miałoby tak być? xD
UsuńNo bo,wybacz, ale to tak trochę głupio brzmi, że to ministerstwo magii powstało przed Chrystusem xDDD No i w takim razie z tych czarodziei to niezłe kołki, że dopiero teraz się skapnęli, że trzeba by założyć szkołę. P.S Fajny szablon…. Taki…… Hogwartowy xDD
Usuń~wiki-pedia
No przecież nie napiszę, że w starożytności, wtedy chyba ten termin nie istniał xD
UsuńHaha xD Jaki Salazar jest agresywny. Dobrze, że wszystko już „zmierza ku dobremu”. Pozdrawiam ;p
OdpowiedzUsuń~Annelily
No, przecież to Slytherin. Arystokrata, a zachowuje się jak ulicznik xD
Usuńtak na przywitanie Frozen, to witaj w klubie ludzi o mało nie spóźniających się do kościoła na godzinę dziewiątą;)Fajnie, że Salek z Gryfkiem się pobili XD To pewnie początek wielkiej bitwy pomiędzy nimi, czy jak wolą inni kłótni, ale ja wolę walkę. Nowy szablon, czy złudzenie optyczne?Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~Kada113
Nowy szablon, nie złudzenie xD Podoba mi się zdjęcie, znalazłam je w wikipedii już dawno, ale dopiero w Sylwestra zrobiłam z niego szablon xD
UsuńJuż jestem ^^Przeczytałam. I mi się podoba szablon =]Mam też pytanie ! !”Frozenka w jakich dniach masz ferie?”
Usuń~Pepa
Świąteczne mi się skończyły xD A ferie mam na samym chyba końcu, gdzieś w lutym xD
UsuńMinisterstwo Magii przed Chrystusem ;o?Ale po co oni je założyli, jak w tamtych czasach w UK prawie nikt nie mieszkał xD?A ci znów się o laskę biją, lol.
OdpowiedzUsuń~Gabika138
Czarodzieje zawsze byli przed ludźmi, choćby nie wiem jak inteligentnymi xD
UsuńFajny rozdział i ładny szablon……A ile uczniów będzie w Hogwarcie?Czekam na next.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń~Olka
Dużo, jak się dowiedzą, to się wszyscy rzucą do Hogwartu jak wieprze do koryta xD
Usuńhaha, pobili się o Rowenę, potem oczywiście się pogodzili i git. xD Wow, nie wiedziałam, że Helgę na coś takiego stać. xD Zawsze uważałam ją za taką głupią babę ze wsi. xD Można by powiedzieć, że pokazała „pazur”. xD Końcówka podobała mi się, bardzo, bardzo. ;o Wszyscy ochlapani. xD Zaszczyt mnie kopnął. ;D Dziękuję za dedykacje! ;-*
OdpowiedzUsuń~alice.
Cóż, dla mnie też najlepiej wyszedł ten moment z winem xD
UsuńBłagam Cię, pozwól mi wejść do tego opowiadania i zabić Rowenę. Chociażby moim odbiciem piłki siatkarskiej, jakie dzisiaj wykonałam – Nie dość, że siebie poszkodowałam, to dziesięć innych osób xD.
OdpowiedzUsuńEles____
Biedna Rovenka. Ja bym wolała dostać jakimś nie wybaczalnym zaklęciem niż piłką ^>
Usuń~Pepa
Za to strzeżcie się mnie, kiedy mam piłkę do kosza xD Albo raczej kiedy ją prubuje podczas gry odebrać xD Wszyscy podrapani, nie specjalnie oczywiście xD
UsuńO, mnie też trzeba się strzec gdy mam piłkę do koszykówki. Ale tylko dlatego, że (pf, cóż za skromność) jestem najlepsza z klasy w koszykówce. Uwielbiam ten sport, za to nienawidzę siatkówki ;O
Usuń~Eles.
Ja tam się nie chcę chwalić, bo nawet nie mam czym. Dobrze pływam, a kosza też gram w miarę… jestem raczej dobra, ale nie najlepsza xD Wolę się uczyć xD
UsuńA ja mam w d.upie całą naukę. Jestem wściekła, bo miałam dzisiaj zdawać, a nauczycielka sobie nie przyszła do szkoły. I mam 2 na semestr z chemii! Rozumiesz? Dwa! W tamtym roku miałam 4!
Usuń~Eles.
A ja dziś zdawałam z historii, panikowałam, jak nigdy xD
UsuńWitaj! Chciałybyśmy Cię poinformować o tym, że Twoje zgłoszenie na http://www.oceny–avada–kedavra.blog.o net.pl na razie nie może zostać zrealizowane, gdyż nie podałaś hasła regulaminu przy zgłoszeniu oraz nie dodałaś nas do linków.Jeśli wypełnisz braki w zgłoszeniu dodamy Cię do kolejki.Również byłybyśmy wdzięczne gdybyś wybrała oceniającą (Czarna i Alex mają puste kolejki.), ale jeśli masz z tym problem (a nie ukrywamy, że gdybyś Ty sama wybrałą oceniającą byłoby nam wygodniej) postaramy się same wybrać kto oceni Twój blog, a następnie poinformujemy Cię w komentarzu o naszej decyzji.Pozdrawiamy, Czarna Alex & Lena
OdpowiedzUsuń~oceny_avada_kedavra@op.pl
Przeepraszam, pomyłka
Usuń~oceny_avada_kedavra@op.pl
A kiedy Helga się wymyje?
OdpowiedzUsuń~Pepa
Z czego? Tak normalnie? Przecież się myją, tylko jakbym opisywała to wszystko, łącznie z załatwianiem tych potrzeb WC-towych… xD
UsuńWiadomo by było co i jak. A teraz Helgo smierdzi ; (Oj frozenka! ^>^ O bohaterow trzeba dbać ! !
Usuń~Pepa
Helga nie śmierdzi, co się Wam tak to spodobało xD
UsuńRaz byś mogła opisać bo trochei zalatuje od Helgi ^^
OdpowiedzUsuń~Pepa
Nie przesadzaj xD
UsuńZobaczmy jak będzie obrastać pleśniom. xDkiedy notka??
Usuń~Pepa
Przerażasz mnie. Pewnie w niedzielę, zobaczy sie xD
UsuńHej!Te opowiadanie najbardziej przypadło mi do gustu. Jest świeże, oryginalne i niezwkle pomysłowe. Każdy bohater tutaj żyje własnym życiem, każdy jest inny. Akcja nie dzieje się za szybko, co jest plusem. Czekam z niecierpliwością na kolejną część![wlasny-krag.blog.onet.pl]
OdpowiedzUsuń~annga
Żyje własnym życiem? Według mnie to opowiadanie jest najbardziej mętne ze wszystkich, przebija nawet Dark Love Riddle xD
Usuń